Weranda literacka
Mówisz morze myślisz Bałtyk.
Takim banerem powitało mnie w czerwcu Mrzeżyno. Ja tak mam: mówię morze, a myślę Bałtyk.
Turnus, w którym uczestniczyłam był ze wszech miar nietypowy. Zaczęło się od rezerwacji pokoju. Okazało się, że pozostały tylko pokoje z tarasami czyli komfort plus (jakoś te plusy zrobiły się szalenie modne), co skutkowało dopłatą w wysokości 200 zł od osoby. Pokój z tarasem był super miejscem, lekko zacienionym przez grupę rosnących w pobliżu sosen, gdzie mogłyśmy przebywać nawet w upalne dni.
Jak zawsze na turnusach tej firmy, grupa miała opiekuna/kierownika, który organizował nam czas, a także interweniował, gdy działo się coś niepokojącego ze zdrowiem (uczestnikami byli też osiemdziesięciolatkowie). W tym roku był p. Czesio, wielkie chłopisko o gołębim sercu i nienagannych manierach. Pan Czesiu zorganizował nam wycieczki do Kołobrzegu, Trzebiatowa, Niechorza i ogrodu w Gąbinie nazwanym "Mandragora Park". Zorganizował też ognisko z pieczeniem kiełbasek, wieczorki: zapoznawczy i zakończeniowy oraz koncerty, najpierw śpiewającego Gruzina, a potem Ukraińca. Było to wszystko miłą rozrywką, bo dni były długie, najdłuższe w roku i spać chodziło się późno.
Grupa licząca około stu uczestników, była wyjątkowo niezintegrowana. Byli to ludzie w podeszłym wieku, w tym wiele małżeństw, niezbyt mili , którzy nawet o poranku nie pozdrawiali się wzajemnie. Dobrze, że mieszkałam z Teofilą, z którą znałyśmy się z poprzednich wyjazdów i mogłyśmy razem spędzać miłe chwile. Z całego towarzystwa tylko dwie panie zwróciły moją uwagę, oczywiście jak to u mnie, przede wszystkim ubiorem. Jedna z pań nosiła się głównie na biało dorzucając do ubioru wściekle różową albo zieloną bluzkę. To wszystko okraszała złotem na szyi i dłoniach. O dziwo nieźle w tym wszystkim wyglądała. Druga pani, ze śladami dawnej świetności, nosiła się jak hipiska: piękne opaski na głowie, kwiaciaste spodnie - dzwony, szerokie rękawy w kolorowych sukienkach, a do stołówki nosiła czerwony, długi, letni płaszcz z atłasowym kołnierzem i wykończeniami, pod spodem długa biała suknia. Miło było popatrzeć na obie panie, a miny niektórych obserwatorów bezcenne, bo nie każdemu się to podobało.
Zaskoczeniem była pogoda, nieprzewidywalna i zmienna, dzięki której zobaczyłam morze w różnych odsłonach. Piękne było i to spokojne, szemrzące uspokajająco, z białymi mewami siedzącymi stadnie na piasku lub grubych balach wystających z morza, i po sztormie, lekko wzburzone, zagarniające całe połacie plaży. O niebie już nie wspomnę.
Zaskoczyła mnie też plaża, na której usytuowano letnią kawiarnię z leżakami wokół. Niestety powodowało to, iż zapachy jedzeniowe, a nie wody morskiej, roznosiły się wokół. Ja rozumiem, "frontem do ludzi", ale to wydaje się przesadą. Staliśmy się zbyt wygodni.
Miły czas letniego wypoczynku skończył się szybko, zbyt szybko. Pewnie jeszcze gdzieś pojadę, ale to są plany.
Lato, lato, lato czeka, razem z latem czeka rzeka, razem z rzeką czeka las, a tam ciągle nie ma was. Tak, was, bo ja już byłam, brodziłam w morzu, piłam "Prosecco" na tarasie, wdychałam bryzę morską. I do tego wszystkich zachęcam. Każde miejsce w Polsce, czy to góry, czy to jeziora, czy morze jest dobre na letnie wyjazdy. Odpoczywajcie, łapcie piękne chwile.
Ewa Semków
Warto przeczytać inny tekst Autorki
-morze-nasze-morze-dsc01891.jpg)
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
Grażyna Dziubińska 28/07/2023, 9:58
Czytam Twoje wspomnienia z wakacji i żałuję, że mnie tam nie było. Jesteśmy teraz w Kołobrzegu i jest wyjątkowo smętnie:pada, wieje i znikąd nadziei. Czytam Zielone drzwi K.Grocholi ,to jest książka o życiu autorki i to jest typ literatury dla Ciebie i na miarę Twojego talentu .Jesteś niezwykła!!!!
Jolanta 27/07/2023, 12:53
Pięknie opisany pobyt na wypoczynku, pozdrawiam i wielu takich miłych chwil.
Ewa Radomska 25/07/2023, 6:40
Powtarzam tę swoją fraszkę już któryś raz, ale tutaj muszę to jeszcze raz zrobić bo pasuje "jak ulał" do tytułu i wrażeń Ewy. Otóż w Zakopanem na domu pod skocznią jest tabliczka z fraszką Jana Sztaudyngera, w którym to domu onegdaj mieszkał i uwielbił Tatry, a mianowicie "Skądkolwiek wieje wiatr ma zawsze zapach Tatr". Ja ponieważ uwielbiam nasz Bałtyk przerobiłam ją sobie na swoje :
Nad jakąkolwiek wodę rzucisz mnie Boże,
Będzie to zawsze Bałtyckie Morze!
Bardzo sympatyczne wspomnienie, a morza szum to najpiękniejszy dar przyrody!
Pozdrawiam!