Weranda literacka

Siostry


Dziecko było   leciutkie i pachniało mlekiem. Zamknięte oczka i równy oddech, spokojnie spało. Kobieta trzymała je przez chwilę, po czym położyła ponownie w  łóżeczku.   Wzięła do ręki poduszkę, przyłożyła ją do główki i nacisnęła - z  takim zamiarem nosiła się od kilku dni. To już trzecie dziecko jej siostry, Kaśki, tej szczęśliwej brzyduli i tego Leona jej męża…

Zrobił się nagle hałas i do pokoju wbiegła Dorotka, najstarsza jej siostrzenica z okrzykiem -Ciociu, już jesteśmy -rzuciła się  w   kierunku wysokiej, krótko ostrzyżonej  kobiety. Za nią pojawiła się Kaśka, mała niepozorna osóbka z  chłopczykiem na ręku oraz matka obu sióstr. Matka, szczęśliwa babcia, zajęta młodszą córką i wnuczętami ledwo zauważyła starszą, Karinę.

- Jak tam Emilka, spokojna była? – zapytała Kaśka.

- Tak, cały czas śpi. Wybaczcie, mam pilne sprawy do załatwienia- powiedziała Karina wychodząc. Za drzwiami mieszkania przyspieszyła kroku i potem już biegła, aż wpadła do swojej kawalerki, odległej o dziesięć minut szybkiego marszu. Butelka z  winem już czekała na stole. Jeden kieliszek, potem drugi. Nie mogła się uspokoić. Nie miała wyrzutów sumienia, chciała śmierci tego dziecka. Świat wydawał się szydzić z jej osoby. Ona, najładniejsza w rodzinie, najlepsza uczennica w klasie, najlepsza studentka- jest samotna. Matka,  która zawsze ją wyróżniała,  teraz lekceważy, zajęta młodszą córką, dumna z jej osiągnięć- zamożnego, przystojnego zięcia i ślicznych wnucząt. Tak nie powinno być, Karina była przekonana, że stała się jej wielka krzywda. Pamięta narodziny siostry, późnego dziecka rodziców, gdy wszyscy kiwali głowami nad jej  słabym zdrowiem a później brakiem urody. To Karina zawsze była dumą rodziców, zawsze na pierwszym miejscu, pewna, że jej się należą wszelkie słowa zachwytu. Rodzice ją w tym utwierdzali, a  ona  była pewna, że świat musi ją docenić. Zawodowo nieźle sobie radziła, awansowała w  firmie dość szybko, ale w sprawach sercowych zupełnie jej nie wychodziło. Jak to często bywa u urodziwych ludzi była  zakochana tylko w sobie, oczekiwała hołdów od mężczyzn,  podobała się kilku, ale tylko raz zainteresował się nią człowiek, który jej się spodobał. Był żonaty ale  liczyła, że dla niej odejdzie od żony, tym bardziej, że  Karina zaszła  z nim w ciążę.  Nie chciał tego dziecka i namówił ją na zabieg. Krótko potem wyjechał na stałe za granicę. O usunięciu ciąży nikomu nie powiedziała, sama przeżywała ból porzucenia i ból fizyczny.

W tym czasie jej siostra Kaśka,  która poszła do pracy zaraz po zdaniu  matury, zakochała się w swoim szefie, a on z wianuszka otaczających go w redakcji  kobiet upatrzył sobie właśnie Kaśkę i pobrali się. Było huczne wesele, matka i ojciec całe zainteresowanie przerzucili na młodszą córkę, jako na tę, która sprostała ich ambicjom rodzicielskim. Zawodowe sukcesy Kariny, jej awans- jakoś zeszły na dalszy plan .

Karinę zjadała zawiść. Na swoją siostrzenicę Dorotkę patrzyła jak na dziecko, które ona powinna urodzić, a jej zabroniono… Dziecko bało się i krzyczało na widok ciotki. Raz jedyny, gdy siedziała przy małej, ta nagle zaczęła się dusić i z trudem łapać powietrze. Czujna Kaśka  szybko przybiegła  i wzięła córkę w objęcia. Dorotka długo chorowała potem, był to rodzaj astmy. Kaśka chwilami dostrzegała błysk nienawiści w oczach siostry i zaczęła się jej bać. Zwierzyła się matce ze swoich obaw, ale ta ją wyśmiała.  -Nasza Karinka? Ona wszystkich kocha, to jest taka wspaniała osoba-powiedziała matka. Ojciec też był jak najlepszego zdania o starszej córce.

Jeszcze przed ślubem  Kaśki Karina próbowała uwieść Leona, bez powodzenia. Wtedy znienawidziła szwagra. Oboje starannie unikali się nawzajem. Na urodziny kolejne Leon  przyniósł Karinie szczeniaka, ale zamiast ją ucieszyć wywołał awanturę . – Psów nie cierpię i kotów też. W ogóle nie lubię zwierząt -oznajmiła. Przez dłuższy czas nie pokazywała się w rodzinnym domu. Pojechała na samotny urlop nad morze. Spokój okolicy, szum morza, spacery i towarzystwo miłego urlopowicza ukoiły jej nerwy na jakiś czas.

Matka powitała ją z radością- Ale ładnie wyglądasz córeczko, dobrze ci zrobił ten wyjazd. Pewnie się ucieszysz, znów zostaniesz ciocią, Kasia jest w ciąży.

Karina natychmiast straciła dobry humor. Jeszcze łudziła się, że krótki romans zaowocuje u niej ciążą, ale tak się nie stało. – Tak mamo, cieszę się, że będziesz znowu babcią. W domu puściły jej nerwy i zaczęła krzyczeć ze złości. Dopiero po roztrzaskaniu paru talerzy i wazonu uspokoiła się.

Starannie ukrywała swoje uczucia przed otoczeniem, zawsze uprzejma, nigdy nie okazywała złości, podczas gdy wewnątrz wszystko w niej kipiało. Nie miała przyjaciół,  jej znajome i koleżanki pozakładały  rodziny, część powyjeżdżała. Dużo czasu spędzała w firmie i dla innych nieciekawe zajęcie- praca w ubezpieczeniach- dla niej było wszystkim. Tam  ją doceniano. Ale  w mieszkaniu czekała na nią pustka. Telewizor i płyty nie mogły zastąpić męża i dziecka… Wtedy przyjeżdżała do domu rodziców i z goryczą w sercu obserwowała matkę i ojca jak  bawią się z wnukami.

 – Karinko, zobacz jak  pięknie Tomek  buduje   domki  z klocków – powiedziała matka.
-Tak mamo, jest nadzwyczajny-odpowiedziała Karina.
-Zajmij się na chwilę  Dorotką i Tomkiem, muszę wyjść do apteki- powiedziała matka. Kasia jest z Emilką na spacerze. Ojciec był u lekarza,  ma zapisane leki, muszę je wykupić.

Karina szczerze się zaniepokoiła. Matkę i ojca kochała.
– Czy tato jest poważnie chory  ?– zapytała.
 – Musi zadbać o serce i oszczędzać się.
– Czuję się dobrze – zaprotestował ojciec .
- Tato, pójdziemy  razem  do apteki, opowiesz mi  wszystko- powiedziała Karina.

Ojciec szedł wolno i Karina była zdziwiona, jak szybko się postarzał. Dopiero co na chrzcinach najmłodszej wnuczki, Emilki wznosił toasty, śmiał się i był taki szczęśliwy… Zaprowadziła ojca do siebie, razem wypili herbatę i ojciec przyznał się do kłopotów z sercem. Patrzyła na niego  z czułością. Była  fizycznie do niego bardzo podobna. I naraz cała zazdrość o siostrę zeszła na daleki plan .

-Tato, będę do ciebie częściej przychodzić, albo pojedziemy na wycieczkę gdzie tylko zechcesz- mówiła. Ja mam sporo wolnego czasu popołudniami, a wiadomo, że mama świata nie widzi poza wnukami.
Ojciec uśmiechnął się do niej i przytulił córkę.

 – Jak dobrze, że mam ciebie Karino. Bądź tylko trochę weselsza, bo jesteś taka poważna i  smutna, czy naprawdę nic ci nie dolega?-  zapytał.-

Nie, zupełnie nic, czuję się dobrze – skłamała.

Wykupiła w biurze podróży tygodniową wycieczkę do Paryża. Ojciec był zachwycony urokami miasta,  które  zwiedzał kiedyś, w młodości. Dla Kariny wspólny wyjazd był powrotem do dzieciństwa. Znów była małą dziewczynką, córeczką swego taty… Teraz ona będzie troszczyć się  o niego,  spędzać jak najwięcej czasu razem z nim. Postanowiła też jak najrzadziej spotykać się z siostrą i jej dziećmi, bo nadal nie mogła uporać się  się ze swoimi negatywnymi co do siostry uczuciami.

Zdzisława Wenska

Warto przeczytać wywiad z Autorką  https://www.kobieta50plus.pl/pl/styl-50-plus/wywiad-zdzislawa-wenska



Dołącz do dyskusji - napisz komentarz

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi.
Obraźliwe komentarze są blokowane wraz z ich autorami.

  • Zdzisława Wenska 07/02/2024, 13:40

    Isabel- bardzo dziękuję za recenzję. Pozdrawiam

  • Isabel 07/02/2024, 9:56

    Zazdrość i zawiść to najgorsze uczucia, które mogą zawładnąć człowiekiem.
    A przecież w każdym z nas jest dobro i zło, a z tymi negatywnymi uczuciami trzeba nauczyć się żyć.
    Ciekawa historia, świetnie pokazuje dwubiegunowość charakteru człowieka.