Weranda literacka

Taki pejzaż

Lubię wędrować po Wrocławiu autobusem, tramwajem, pieszo. Nie patrzę w ekran komórki,  tylko rozglądam się i obserwuję. 


Gdy chcę skorzystać z autobusu, to wsiadam na przystanku obok parku Klecińskiego, niewielkiego, ale z kępami pięknych, starych drzew, przeciętego wstążką Ślęzy. Po drugiej stronie uliczki jest pętla tramwajowa, a obok niej "Parkuj i jedź", miejsce gdzie można zaparkować auto i skorzystać z transportu miejskiego. Chętnych nie brakuje. Wsiadam do autobusu D i jadę ulicą Krzycką, prowincjonalną, wąską, pełną dziur i nierówności. Ale to się zmienia i mijając park Południowy wjeżdżam w ulicę Powstańców Śląskich, szeroką, wysadzoną lipami arterię miasta. Oglądam Sky Tower, który miał być "najwyższym budynkiem świata" ale jest tylko czwartym w Polsce, a od ubiegłego roku piątym. Znajduje się w nim galeria handlowa, biura i lokale mieszkalne, ale dla wrocławian i turystów, najważniejszy jest taras widokowy z niezwykłym widokiem na Wrocław. Potem mijam cały kompleks niezbyt ładnych budynków mieszkalnych. Sprawdza się tu powiedzenie N. Gomeza, że największym oskarżeniem wymierzonym we współczesny świat jest architektura.  Wzdłuż budynków ciągnie się urocza trasa spacerowa z dowcipnymi napisami na płytach chodnika typu: "Teraz oddychasz najczystszym powietrzem" albo "Tutaj odpocznij" , a obok ławeczka. Trasa obsadzona jest różnorodnymi krzewami i trawami, a od wiosny szemrze fontanna i kwitną  setki przeróżnych kwiatów. Zieleń odgradza przechodnia od ruchliwej ulicy. Mijam Arkady Wrocławskie jedną z pierwszych galerii, kiedyś chętnie odwiedzaną, a dzisiaj straszącą pustymi oczodołami wystaw. Budynek ma być wyburzony. Dojeżdżam do pieczołowicie odnowionego budynku "Renomy" (dawniejsze PDT), zostawiając z tyłu Arkady, ale nie galerię, tylko miejsce gdzie w podcieniach  usytuowane są różne sklepy. Był tam świetny sklep z porcelaną z wałbrzyskiej "Karoliny", Chodzieży, Bogucic czy Bolesławca. Od roku sklep nie istnieje, a na jego miejscu otworzyło się coś o nazwie PRZED POKÓJ H13.  Jest to miejsce aktywności lokalnej, służące integracji mieszkańców, instytucja pozarządowa, dofinansowana z gminy Wrocław - objaśniła mi dziewczyna tam pracująca. Z mojej obserwacji wynikało, że jest to skrzyżowanie placu zabaw ze "szmateksem".  Wysiadam na pl. Dominikańskim i  idę pieszo, mijając plac Nowy Targ,  do Hali Targowej, gdzie lubię obejść stoiska, kupić to i owo. 

Nowy Targ  to plac w centrum miasta, który był parę lat temu remontowany i zrobiono pod nim parkingi, a na powierzchni betonową pustynię z czarnymi  ławami. Kosztowało to mnóstwo pieniędzy, ale co tam, będzie pięknie. Pięknie nie było, a w lecie nie do wytrzymania. Obecnie, za ogromne pieniądze przeprowadza się  nowy remont zrywając betonową powierzchnię, zakładając klomby z nasadzeniami, sadząc drzewa, instalując ławeczki. Kto ponosi koszty tej przemiany? W ogóle, czy ktoś odpowiada za podejmowanie takich fatalnych decyzji? Mijam Odrę i w piekarni na pl. Bema, działającej "od zawsze",  kupuję najlepszy chleb we Wrocławiu, wsiadam w siedemnastkę i wracam do siebie. 

Zmiany zachodzące w pejzażu miasta  zastanawiają, czasami smucą, jak wtedy gdy w lokalu obok mojego domu, po świetnym sklepie o nazwie "7 rano", (prowadzonym przez miłą Polkę), otworzył podwoje " Pa ta taj" (Pha tha thai), gdy w najruchliwszych, eksponowanych miejscach otwierają się piekarnie gruzińskie, sklepy ukraińskie smaki, ukrainoczki, obok kebabów, hinduskie misy, włoskie pizzerie, lokale z sushi. Mamy wybór ? Oczywiście, tylko jaki?

Staram się, za radą moich czytelniczek, nosić w sobie ciekawość  życia, bo przecież chciałabym starzeć się wolniej. Chcę być obserwatorem, który stara się poznać, aby zrozumieć. Takim obserwatorem, który czasem się zaśmieje, czasem zbulwersuje, innym razem wścieknie, ale wszystko próbuje zobaczyć z różnych perspektyw.  Uśmiecham się do przeszłości, w której też były związki nieformalne, w tym jednopłciowe, dzieci nieślubne, było też tzw. drugie życie. Może to właśnie teraz jest uczciwie, gdy akceptujemy rzeczywistość taką, jaka jest i nie mydlimy innym oczu, że jest inaczej. Nie, nie jest uczciwiej, bo akceptacja wyraża zgodę. A dawniej takie życie owszem, było , ale nie było na nie społecznej zgody. I taka jest różnica między tym co było, a tym co jest teraz. Budzę w sobie ciekawość dziecka patrząc na teraźniejszość. Ale dziecko we mnie jest przerażone i nie chce się obudzić.

Normalizacja jest dobrem naszych czasów. Powiedziałabym nawet, że to szczególny, bo ogólnodostępny skarb. Ale normalizacja i towarzysząca jej zdolność do radzenia sobie z ciosami - bycie odpornym, elastycznym, tolerancyjnym i akceptującym  -  w tych burzliwych czasach, jest  naszym największym wrogiem. Jej pierwotny zamiar - przetrwanie wszystkich wyzwań - był genialną cechą, którą Stwórca w nas wbudował. Jest to pozytywna cecha, jeśli przestrzegamy pewnych zasad i unikamy akceptacji  wszystkiego, co rzuca nam się w oczy, a co wydaje się nieszkodliwe. Już niedługo uznamy za całkowicie naturalne, że się zabijamy, jeśli jesteśmy przygnębieni, zmartwieni lub zbyt starzy. Normalne będzie siedzenie całymi dniami w domu, ponieważ tam pracujemy, a rozrywka to gry wideo i pornografia. Już niedługo normalnym stanie się jedzenie zielonej papki  na kolację, płacenie za wszystko smartfonem i kontrola przez skanery podczas przechodzenia przez ulicę, korzystania z WC lub kupowania jajek. I  to  wszystko będzie w porządku dla wszystkich - bo będzie to normalne. 

Wracam do zmian zachodzących we Wrocławiu. Jest ich dużo  i są konieczne, bo Wrocław stał się   półtoramilionową metropolią (według nieoficjalnych danych). Miasto się "dusi" , potrzebuje więcej mieszkań, lepszej komunikacji miejskiej, lepszych ulic.  Słyszałam jak w dyskusjach w prasie, radiu, ubolewano, że dotychczasowym włodarzom  zabrakło dalekosiężnej wizji rozwoju miasta, że wieloma inwestycjami "zatykano dziury", były robione na "tymczasem". Nawet teraz zrobiono obwodnicę biskupińską, która już w projektach niemieckich władz Wrocławia miała być czteropasmówką. A u nas jest dwupasmówką. I gdzie tu perspektywa, wizja, nowoczesność. A mieszkańcy i tak się cieszą, że jest chociaż taka, bo mogłoby nie być jej wcale. Taki pejzaż... 

 

Ewa Semków

Warto przeczytać inny tekst Autorki 

https://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/listopadowa-zaduma

Dołącz do dyskusji - napisz komentarz

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi.
Obraźliwe komentarze są blokowane wraz z ich autorami.

Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Dodaj pierwszy komentarz i bądź motorem nowej dyskusji. Zachęcamy do tego.