Zdrowie 50 plus
Część kosmetyków może być groźna dla kobiet w ciąży
Fenole i parabeny, obecne powszechnie w mydłach, emulsjach, produktach do makijażu, filtrach
ochronnych czy produktach higieny osobistej, podnoszą ryzyko nadciśnienia u kobiet w ciąży
– alarmują naukowcy z Northeastern University w Bostonie w stanie Massachusetts po badaniach
przeprowadzonych w Portoryko. To o tyle istotne, że badane kobiety średnio korzystały codziennie
z 12 produktów higieny osobistej. Naukowcy podkreślają, że powinny rozważyć rezygnację
z niektórych rodzajów kosmetyków, ale nie rozwiązuje to problemu. Regulacje w USA dotyczące
składu kosmetyków są bowiem zdecydowanie mniej restrykcyjne niż w UE.
Naukowcy z Northeastern University w Bostonie przeprowadzili badania na ponad tysiącu kobiet
w ciąży mieszkających w północnej części Portoryko. Wnioski z badania opublikowali
w czasopiśmie „Environmental Health Perspectives”.
– Chcieliśmy się dowiedzieć, czy ekspozycja środowiskowa na substancje chemiczne wpływa na
zdrowie matki w trakcie ciąży. Było to badanie epidemiologiczne, w którym ocenialiśmy powiązania
pomiędzy chemikaliami obecnymi w codziennie stosowanych mydłach, emulsjach, produktach do
makijażu czy filtrach ochronnych i innych produktach osobistych i kosmetykach a ryzykiem
nadciśnienia w trakcie ciąży wśród kobiet – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Julia
Varshavsky z Northeastern University w Bostonie.
Badania moczu wykazały poziom 12 fenoli i parabenów u każdej przyszłej mamy, której ciśnienie
krwi badano na początku i na późniejszym etapie ciąży. Według naukowców te substancje
znajdujące się w kosmetykach mogą powodować wysokie ciśnienie u kobiet spodziewających się
dziecka. Chodzi m.in. o wpływ na stres oksydacyjny i zakłócenie pracy hormonów. Ryzyko
wystąpienia nadciśnienia jest wyższe o 57 proc. Najbardziej niebezpieczny jest okres między 24. a
28. tygodniem ciąży.
– Nadciśnienie w trakcie ciąży podnosi ryzyko chorób serca i cukrzycy po ciąży zarówno u matki,
jak i u dziecka oraz ryzyko niebezpiecznych powikłań ciąży, takich jak stan przedrzucawkowy u
matki, stanowiący czynnik ryzyka przedwczesnego porodu. Ten z kolei może prowadzić do
opóźnionego rozwoju motorycznego i behawioralnego, a także innych potencjalnych problemów
związanych z rozwojem dziecka – zauważa dr Julia Varshavsky.
Jak podkreśla, wyniki badań są o tyle istotne, że kobiety używają średnio co najmniej 12
kosmetyków do pielęgnacji ciała dziennie. Badane substancje znajdują się w wielu produktach
stosowanych na co dzień. To konserwanty hamujące rozwój drobnoustrojów pochodzących między
innymi ze skóry czy z powietrza. Kobiety mogą wprawdzie zrezygnować z ich stosowania, np.
wybierać produkty bezzapachowe czy zawierające mineralne filtry przeciwsłoneczne, jednak to
nie jest rozwiązaniem problemu.
– Nie da się tego problemu rozwiązać poprzez lepsze wybory na półkach sklepowych. Należy
przeprowadzić pewne zmiany u źródła i jedną z nich jest mobilizowanie do innowacji w branży, aby
powstawały produkty faktycznie bezpieczniejsze w użytkowaniu, a nadal skuteczne w działaniu.
Musimy też naciskać na zmiany w polityce i lepsze oznakowanie składników, aby te produkty były
faktycznie badane, zanim trafią na rynek. W Stanach Zjednoczonych na pewno nie robimy tego tak
jak w Europie, a jesteśmy ogromnym rynkiem dla tego typu produktów. Dorównanie Unii
Europejskiej w zakresie polityki związanej z substancjami chemicznymi byłoby dobrym pierwszym
krokiem – mówi badaczka z Northeastern University w Bostonie.
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.
Dodaj pierwszy komentarz i bądź motorem nowej dyskusji. Zachęcamy do tego.