Kocie przygody. Wracając do kocich przygód to zaiste – są niezwykłe!
Jako pierwsza - wypadek ten wydarzył
się w amerykańskim mieście Bolder w stanie Kolorado. Na jednej z ulic
wybuchł gwałtowny pożar, który w krótkim czasie zniszczył kilkadziesiąt
drewnianych domów. Żywioł strawił też dom nowożeńców Laury i Pita Voit
Perry. Kiedy wrócili z podróży poślubnej na zgliszczach ich budynku
samotnie stała poczerniała lodówka. Nieoczekiwanie pies nowożeńców
rzucił się do lodówki i zaczął szczekać. Jakież było zdziwienie młodej
pary kiedy po otwarciu lodówki zobaczyli w niej siedzącego kota.. Jak
się tam dostał nikt nie jest w stanie wyjaśnić.. Jednakże o tym, że
groziła mu śmierć w ogniu świadczyły opalone łapy i ogon. Kotu
natychmiast udzielono fachowej, weterynaryjnej pomocy...”
„Moskiewski dziennik „Komsomolskaja Prawda” zamieścił sensacyjną wiadomość o odysei kotki, która powróciła do Moskwy z miejsca karnego zesłania odległego o... 700 km...Kotka o imieniu Murka została skazana przez Władimira Dońcowa na zsyłkę do domu jego matki w Woroneżu rok wcześniej w związku z … pożarciem dwóch kanarków. Pierwszy kanarek dostał się w łapy kotki przed dwoma laty kiedy latał po mieszkaniu. W rok później sobie tylko znanym sposobem Murka otworzyła klatkę i pożarła drugiego kanarka... Jak się okazało kotka tylko dwa dni przebywała w miejscu zsyłki, po czym tajemniczo zniknęła. Zagadka wyjaśniła się kiedy 19 października Dońcow idąc do pracy ujrzał Murkę przed drzwiami swojego mieszkania na IV piętrze. Dziennik pisze, że wędrówka kotki przez bagna, lasy i rzeki bynajmniej nie pozostała bez śladu na jej powierzchowności. Miała wiele przygód i nie stroniła od romansów. Straciła kawałek ogona i miała szramę na uchu...”
„Birmańska kotka ukryta wewnątrz samolotu opóźniła start tej maszyny o 5 godzin. Wszystko rozegrało się na lotnisku w Sydney. Bezpośrednio przed startem samolotu australijskich linii lotniczych pilot Boeninga 737 usłyszał przeciągłe „miau” dochodzące gdzieś z wewnątrz maszyny. Załoga rozpoczęła pośpieszne poszukiwania i stwierdziła, że w pomieszczeniu, w którym po starcie chowa się podwozie, znajduje się mała kotka, która najprawdopodobniej przyleciała tym samolotem do Sydney dwa dni wcześniej z Birmy. Próbowano przywołać ją czułym „kici, kici” , ale kotka za nic nie chciała wyjść na zewnątrz. 130 pasażerów cierpliwie czekało na dalszy rozwój wydarzeń. W końcu po pięciu godzinach kotka zdecydowała się opuścić wnętrze samolotu znęcona świeżą rybą i porcją sardynek...”
„Kilkumiesięczna kotka przeżyła upadek z okna na 21 piętrze wieżowca w mieście Leeds w północnej Anglii. Po upadku z 75 – metrowej wysokości kotka natychmiast się podniosła i spokojnie wróciła po schodach do domu. Jej właściciel stwierdził, że gdyby miał takie szczęście, zacząłby natychmiast grać w angielskim totolotku...”. „Kot spadłby być może na cztery łapy, ale i tak był bez szans. Uratował za to życie dwuletniemu dziecku. Chłopiec i zwierzę wypadli razem z balkonu na drugim piętrze w mieście Camden w stanie Nowy Jork. Lekarze są przekonani, że malec nie zginął tylko dlatego, że spadł na kota, co znacznie złagodziło uderzenie o ziemię. Kot zginął na miejscu, chłopiec odniósł tylko niewielkie obrażenia i po kilkunastu godzinach został wypisany ze szpitala”.
„Kiedy głodny kotek wszedł do klatki olbrzymiego, ważącego 250 kg , niedźwiedzia grizzly, spożywającego właśnie z apetytem mięso kurczaków, wszystko wskazywało na to, że sam stanie się przekąską groźnego drapieżnika. Ku zaskoczeniu pracowników amerykańskiego ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w Grants Pass, niedźwiedź po chwili zastanowienia, wyciągnął z miski kawałek kurczaka i ofiarował go kotu. Od czasu tego wydarzenia zwierzęta żyją w najlepszej komitywie, bawiąc się, jedząc i śpiąc razem. Niedźwiedź o imieniu Griz, trafił do ośrodka jako malec, po tym jak jego matka i siostra zostały zabite przez pociąg. Jest to chyba pierwszy przypadek tego rodzaju niezwykłej przyjaźni…”.
„Pewna rodzina wywieziona na Syberię przeżywała straszliwy głód. Kiedy nadeszła Wigilia kot przyniósł w zębach nietkniętą świeżą kiełbasę. Nie wiadomo komu ją ukradł. Dość, że sam jej nie zjadł, tylko ofiarował głodnym właścicielom. Koty nierzadko odwdzięczają się ludziom za dobre traktowanie przynosząc im, to co uważają za najbardziej cenne – jedzenie. A, że czasem są to niejadalne myszy? To już nie wina kota”.
„ 20-minutowe pranie w temperaturze 70 stopni przeżył duński kotek o imieniu Sylwester, który niezauważony przez właścicielkę wskoczył do pralki automatycznej. Bianca Marten zorientowała się, że coś jest nie tak, kiedy pranie już się rozpoczęło. 3-miesięczny kotek przeraźliwie miauczał, ale ona nie mogła otworzyć pralki. Kiedy wreszcie się to udało, Sylwester był cały zielony, chwiał się na nogach, ale przeżył. Doszedł do siebie dopiero u weterynarza. Przygoda najwyraźniej niczego kotka nie nauczyła, bo po powrocie do domu od razu wskoczył z powrotem do pralki...”.
„To był piątek i w dodatku trzynastego... Ruch w tunelu na autostradzie A-12 zamarł całkowicie. Tkwiący w coraz dłuższym korku kierowcy zastanawiali się jakiż to straszny wypadek musiał się zdarzyć na drodze. -No cóż, w taki pechowy dzień... - wymieniali się uwagami. Nastrój grozy pogłębił się, gdy rozeszła się plotka, że winowajcą jest czarny kot. Szybko okazało się, że żadnej kraksy nie było, a korek powstał, gdy kierowcy chcieli ominąć dumnie kroczącego środkiem jezdni mruczka. Owszem, czarnego...”.
Koty także stają się nieraz milionerami. Oto tylko dwa przykłady;
„Anglik, pan Graham Budgen zmarł w wieku 69 lat. Ponieważ był człowiekiem bardzo bogatym – spadek po nim wynosił ponad 3 mln dolarów – rodzina starszego i bezdzietnego pana z niecierpliwością oczekiwała na oficjalne otwarcie jego testamentu. Rozczarowanie siostrzeńców, bratanków i innych krewnych pana Budgen było ogromne – zapisał mianowicie cały majątek swoim ukochanym syjamskim kotom noszącym imiona Cara i Shan! A po ich śmierci pieniądze służyć mają schronisku dla bezdomnych kotów...”
„Pewna stara Amerykanka zapisała w testamencie całą fortunę swemu najlepszemu przyjacielowi i towarzyszowi, kotu-angorze. Kot-milioner otrzymał do swej dyspozycji apartament w Seattle i osobistego służącego...”.
Czy trzeba więcej przykładów kociej niesamowitości i bezgranicznej miłości do nich? Muszę się zatem zacząć mieć na baczności żeby Czarny Kot nie zawładnął mną całkowicie i nie zburzył proporcji w relacji z innymi przedstawicielami flory i fauny, nie mówiąc o człowieku. Bo jest on najwyższym moderatorem życia – tak twierdzi Mark Twain - „ Wśród wszystkich stworzeń jest tylko jedno, które nigdy nie da się zniewolić. To kot. Gdyby dało się człowieka skrzyżować z kotem, człowiek by na tym zyskał, ale kot – stracił”...
A zatem będę musiała trzymać się Świerka-Ćwierka i radzić co robić gdyby moja fascynacja zaczęła przybierać niepokojące rozmiary...
Ewa Radomska / ciąg dalszy nastąpi.../
„Moskiewski dziennik „Komsomolskaja Prawda” zamieścił sensacyjną wiadomość o odysei kotki, która powróciła do Moskwy z miejsca karnego zesłania odległego o... 700 km...Kotka o imieniu Murka została skazana przez Władimira Dońcowa na zsyłkę do domu jego matki w Woroneżu rok wcześniej w związku z … pożarciem dwóch kanarków. Pierwszy kanarek dostał się w łapy kotki przed dwoma laty kiedy latał po mieszkaniu. W rok później sobie tylko znanym sposobem Murka otworzyła klatkę i pożarła drugiego kanarka... Jak się okazało kotka tylko dwa dni przebywała w miejscu zsyłki, po czym tajemniczo zniknęła. Zagadka wyjaśniła się kiedy 19 października Dońcow idąc do pracy ujrzał Murkę przed drzwiami swojego mieszkania na IV piętrze. Dziennik pisze, że wędrówka kotki przez bagna, lasy i rzeki bynajmniej nie pozostała bez śladu na jej powierzchowności. Miała wiele przygód i nie stroniła od romansów. Straciła kawałek ogona i miała szramę na uchu...”
„Birmańska kotka ukryta wewnątrz samolotu opóźniła start tej maszyny o 5 godzin. Wszystko rozegrało się na lotnisku w Sydney. Bezpośrednio przed startem samolotu australijskich linii lotniczych pilot Boeninga 737 usłyszał przeciągłe „miau” dochodzące gdzieś z wewnątrz maszyny. Załoga rozpoczęła pośpieszne poszukiwania i stwierdziła, że w pomieszczeniu, w którym po starcie chowa się podwozie, znajduje się mała kotka, która najprawdopodobniej przyleciała tym samolotem do Sydney dwa dni wcześniej z Birmy. Próbowano przywołać ją czułym „kici, kici” , ale kotka za nic nie chciała wyjść na zewnątrz. 130 pasażerów cierpliwie czekało na dalszy rozwój wydarzeń. W końcu po pięciu godzinach kotka zdecydowała się opuścić wnętrze samolotu znęcona świeżą rybą i porcją sardynek...”
„Kilkumiesięczna kotka przeżyła upadek z okna na 21 piętrze wieżowca w mieście Leeds w północnej Anglii. Po upadku z 75 – metrowej wysokości kotka natychmiast się podniosła i spokojnie wróciła po schodach do domu. Jej właściciel stwierdził, że gdyby miał takie szczęście, zacząłby natychmiast grać w angielskim totolotku...”. „Kot spadłby być może na cztery łapy, ale i tak był bez szans. Uratował za to życie dwuletniemu dziecku. Chłopiec i zwierzę wypadli razem z balkonu na drugim piętrze w mieście Camden w stanie Nowy Jork. Lekarze są przekonani, że malec nie zginął tylko dlatego, że spadł na kota, co znacznie złagodziło uderzenie o ziemię. Kot zginął na miejscu, chłopiec odniósł tylko niewielkie obrażenia i po kilkunastu godzinach został wypisany ze szpitala”.
„Kiedy głodny kotek wszedł do klatki olbrzymiego, ważącego 250 kg , niedźwiedzia grizzly, spożywającego właśnie z apetytem mięso kurczaków, wszystko wskazywało na to, że sam stanie się przekąską groźnego drapieżnika. Ku zaskoczeniu pracowników amerykańskiego ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w Grants Pass, niedźwiedź po chwili zastanowienia, wyciągnął z miski kawałek kurczaka i ofiarował go kotu. Od czasu tego wydarzenia zwierzęta żyją w najlepszej komitywie, bawiąc się, jedząc i śpiąc razem. Niedźwiedź o imieniu Griz, trafił do ośrodka jako malec, po tym jak jego matka i siostra zostały zabite przez pociąg. Jest to chyba pierwszy przypadek tego rodzaju niezwykłej przyjaźni…”.
„Pewna rodzina wywieziona na Syberię przeżywała straszliwy głód. Kiedy nadeszła Wigilia kot przyniósł w zębach nietkniętą świeżą kiełbasę. Nie wiadomo komu ją ukradł. Dość, że sam jej nie zjadł, tylko ofiarował głodnym właścicielom. Koty nierzadko odwdzięczają się ludziom za dobre traktowanie przynosząc im, to co uważają za najbardziej cenne – jedzenie. A, że czasem są to niejadalne myszy? To już nie wina kota”.
„ 20-minutowe pranie w temperaturze 70 stopni przeżył duński kotek o imieniu Sylwester, który niezauważony przez właścicielkę wskoczył do pralki automatycznej. Bianca Marten zorientowała się, że coś jest nie tak, kiedy pranie już się rozpoczęło. 3-miesięczny kotek przeraźliwie miauczał, ale ona nie mogła otworzyć pralki. Kiedy wreszcie się to udało, Sylwester był cały zielony, chwiał się na nogach, ale przeżył. Doszedł do siebie dopiero u weterynarza. Przygoda najwyraźniej niczego kotka nie nauczyła, bo po powrocie do domu od razu wskoczył z powrotem do pralki...”.
„To był piątek i w dodatku trzynastego... Ruch w tunelu na autostradzie A-12 zamarł całkowicie. Tkwiący w coraz dłuższym korku kierowcy zastanawiali się jakiż to straszny wypadek musiał się zdarzyć na drodze. -No cóż, w taki pechowy dzień... - wymieniali się uwagami. Nastrój grozy pogłębił się, gdy rozeszła się plotka, że winowajcą jest czarny kot. Szybko okazało się, że żadnej kraksy nie było, a korek powstał, gdy kierowcy chcieli ominąć dumnie kroczącego środkiem jezdni mruczka. Owszem, czarnego...”.
Koty także stają się nieraz milionerami. Oto tylko dwa przykłady;
„Anglik, pan Graham Budgen zmarł w wieku 69 lat. Ponieważ był człowiekiem bardzo bogatym – spadek po nim wynosił ponad 3 mln dolarów – rodzina starszego i bezdzietnego pana z niecierpliwością oczekiwała na oficjalne otwarcie jego testamentu. Rozczarowanie siostrzeńców, bratanków i innych krewnych pana Budgen było ogromne – zapisał mianowicie cały majątek swoim ukochanym syjamskim kotom noszącym imiona Cara i Shan! A po ich śmierci pieniądze służyć mają schronisku dla bezdomnych kotów...”
„Pewna stara Amerykanka zapisała w testamencie całą fortunę swemu najlepszemu przyjacielowi i towarzyszowi, kotu-angorze. Kot-milioner otrzymał do swej dyspozycji apartament w Seattle i osobistego służącego...”.
Czy trzeba więcej przykładów kociej niesamowitości i bezgranicznej miłości do nich? Muszę się zatem zacząć mieć na baczności żeby Czarny Kot nie zawładnął mną całkowicie i nie zburzył proporcji w relacji z innymi przedstawicielami flory i fauny, nie mówiąc o człowieku. Bo jest on najwyższym moderatorem życia – tak twierdzi Mark Twain - „ Wśród wszystkich stworzeń jest tylko jedno, które nigdy nie da się zniewolić. To kot. Gdyby dało się człowieka skrzyżować z kotem, człowiek by na tym zyskał, ale kot – stracił”...
A zatem będę musiała trzymać się Świerka-Ćwierka i radzić co robić gdyby moja fascynacja zaczęła przybierać niepokojące rozmiary...
Ewa Radomska / ciąg dalszy nastąpi.../