Muzeum Teatru im. H. Tomaszewskiego we Wrocławiu
Zajmuje ono ocalały fragment południowego skrzydła Pałacu Królewskiego. Przed muzeum stoi rzeźba Theodora von Gosena, czyli Głowa Orfeusza. Powstanie Muzeum Teatru wiąże się z osobą Henryka Tomaszewskiego i jego Teatru Pantomimy działającym właśnie w PRL. Jak to się stało, dowiedziałam się będąc po raz trzeci w tym muzeum. Tym razem poszłam z Dorotą (znamy się od podstawówki i dalej kolegujemy), która będąc sąsiadką prof. J. Deglera została zaproszona do muzeum w czasie jego dyżuru.
Nadmienić muszę, że prof. Janusz Degler to polski literaturoznawca, historyk literatury polskiej, teatrolog, historyk teatru, edytor, profesor nauk humanistycznych, od 1989 profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, od 2008 profesor emerytowany UWr i wrocławskiej filii PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Poświęcił całe swoje zawodowe i sporą część prywatnego życia na badanie twórczości i biografii Stanisława Ignacego Witkiewicza. Dzięki jego determinacji udało się dokończyć wyjątkową edycję dzieł zebranych Witkacego. W Muzeum otwarty został gabinet prof. Janusza Deglera, w którym profesor prowadzi konsultacje w każdy czwartek w godzinach 13.00–14.00.
Na takich konsultacjach znalazłam się wraz z Dorotą. Przypomniałam się profesorowi jako dawna studentka z którą miał , jeszcze jako asystent uniwersytecki, zajęcia z okresu Młodej Polski. Pan profesor, wspaniały gawędziarz wspomniał o życiu kulturalnym Wrocławia w czasach minionych, o Festiwalu Teatru Otwartego, na który zjeżdżały teatry z całego świata, Konfrontacjach (Przeglądzie Filmów Świata) i Teatrze Pantomimy, który był znany na całym świecie. W tych wydarzeniach brały udział tłumy, brakowało biletów. Padały nazwiska słynnych wrocławskich artystów (Igor Przegrodzki, Iga Mayer, Artur Młodnicki, Erwin Nowiaszek), wybitnych twórców (H.Tomaszewski, J.Grotowski, K. Skuszanka, J. Krasowski, K. Zachwatowicz). Wspominaliśmy jak bladym świtem, na piechotę wracaliśmy ze spektakli. I okazało się, że nie tylko ja, i nie tylko dlatego, że była to moja młodość, wspominam tamten czas jako wspaniały rozkwit życia kulturalnego we Wrocławiu. Naprawdę, działo się. Pan profesor opowiedział jak "wychodził" u prezydenta Dutkiewicza budynek dla Muzeum Teatru, gdzie zostały umieszczone, po śmierci Tomaszewskiego jego zbiory. Henryk Tomaszewski miał hobby, przywoził z całego świata zabawki (lalki, samochody itp.). Wiąże się z tym anegdota, bo celnicy chcieli rozpruć brzuszki przewożonych laleczek, aby sprawdzić czy nie ma tam jakiejś kontrabandy. Tomaszewski z trudem odwiódł ich od tego zamiaru. Potem załatwił przez stosowne ministerstwo glejt, i jego lalki były dla celników nietykalne. Zbiór jest potężny, część lalek podarowano Muzeum Lalek w Karpaczu a reszta cieszy oczy we wrocławskim Muzeum Teatru. Jest tam także odtworzony gabinet H. Tomaszewskiego, z pięknymi starymi meblami, obrazami, książkami, rzeczami osobistymi. Na ścianach wiszą zdjęcia ze spektakli pantomimy. Warto zobaczyć.
Na koniec otrzymałyśmy kartki wydane z intencją uczczenia 140. rocznicy urodzin Stanisława Ignacego Witkiewicza, która jest próbą przywrócenia pamięci o zaginionych dramatach Witkacego. Być może ludzkość odczytując ich przesłanie powstrzyma swój obłęd, w jaki co pewien czas wpada. Tytuł zaginionego dramatu Witkacego : "Tak zwana ludzkość w obłędzie".
Zakończę cytatem z książki autorstwa J. Deglera "Obecność Witkacego. Szkice i materiały do dziejów recepcji", PIW 2023, s.55:
"Żaden z naszych pisarzy nie ukazał równie przenikliwie, jakie przyniesie to następstwo dla jednostki, która poddana presji kultury masowej narzucającej wzory zachowania, będzie szukała - jak bohaterowie jego utworów - różnych sposobów mogących zagłuszyć pustkę, nudę i dojmujące poczucie utraty tożsamości"
Ewa Semków
Warto przeczytać inny esej Autorki
https://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/taki-pejzaz
Zdjęcie: Muzeum Teatru im. H. Tomaszewskiego we Wrocławiu
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
Elżbieta Czykwin (Bieta Dobrowolska) 25/03/2025, 10:45
Kapitalnie, że Ewa to wszystko wykopuje i prezentuje. Postać prof. Janusza Deglera, to legenda i dla wielu, dla mnie też wzór profesora. Oddanego bez reszty trudnej twórczości i samej osoby Witkacego. Geniusza. Gościa, który nie tylko pisał ale malował, był architektem i twórcą stylu zakopiańskiego. Wszystko co robił jest nieśmiertelne i stale zachwycające chyba, że domorośli artyści próbują tworzyć coś w jego stylu i powstają "domy pijanego górala".
Aura kulturalna tamtych czasów i spektakle Tomaszewskiego, to była bajka. Tomaszewski i jego pantomima zachwycały także dlatego, że dotykały delikatnie codziennego, zwykłego życia odkrywając jego powaby i nostalgię. Nakrywanie stołu, rozsiadanie się w fotelu, zwykłe rzeczy ale pokazane w artystycznej formie miały swój egzystencjalny i głęboko ludzki wymiar. Wzruszały ludzi na całym świecie.
W czasach powszechnej obecności tandety, twórczość Witkacego, Tomaszewskiego i ich admiratora prof. Deglera jest rzeczywistym ratunkiem dla wszystkich nas zagubionych w tym świecie. Serdeczne ukłony dla Pana Profesora i dużo zdrowia!
Ewa Semkow 04/03/2025, 6:17
Ewuniu, doskonale napisane i pieknym polskim jezykiem. Mnie to ominelo i szkoda jest moja, bardzo brakuje mi Polski tej dawnej, bardzo tesknie i zaluje wyjazdu z kraju - to 45 lat. Ale bede znowu w kraju i chcialabym zobaczyc wszystkie wspanialosci o ktorych piszesz. Twoje tematy sa cudownie piekne i bardzo realistyczne. Zawsze czekam na e-mail od Ciebie. Wydaj ksiazke z Twoja literatura . Badz zdrowa !!!