ElKis/Sępica
Sępica: Być jak Jacek Dehnel
W znakomitym eseju Krzysztofa Vargi (Gazeta Wyborcza 8-9 września br.) o pogardzie dla kultury w Polsce znajdujemy informację, że Polak czyta jedną książkę raz na dwa lata
Wrześniowe wypady na łono natury skłaniają niewątpliwie do zajęcia się jesiennymi pracami polowymi, jak to: wycinanie, przycinanie, zasadzanie, przesadzanie, grabienie… itp… itd. Ale po tych niezwykle praktycznych, ale też nader zdrowych (świeże powietrze!) i mocno zalecanych (wysiłek fizyczny a la odchudzająca siłownia!) czynnościach, u niektórych posiadaczy wiejskich terenów zielonych zwiększa się tęsknota za biegunem przeciwnym. I wtedy zaczyna się… czytanie.
Jest w Polsce pisarz, w którego talent Sępica uwierzyła natychmiast, gdy w 2006 roku przeczytała jego pierwszą książkę o zabawnym tytule : „Lala”. Takiego tematu w polskiej prozie nie było nigdy! Takim językiem nikt się w nowoczesnym pisaniu nie posługiwał! A jest to temat i język, który dla 50+ powinien być szczególnie smakowity. W „Lali” Jacek Dehnel dał opis postaci Starszej Pani - opis pozbawiony jakiejkolwiek, najmniejszej nawet ckliwości, a tak elegancki, tak wyrafinowany, tak piękny i tak wzruszający, że serce kołatało radośnie. Sępica uznała wtedy, że Jacka Dehnela Stwórca powołał w celu udowodnienia światu, jak piękne bywają uczucia do starych ludzi i jak niebywale atrakcyjnie można o nich napisać.
Że zachwyt Sępicy nie był jednostkowy potwierdził fakt przekładu książki na osiem języków, jak to: niemiecki, hebrajski, włoski, słowacki, węgierski, turecki, chorwacki i litewski, a za chwilę – na hiszpański i portugalski. Dehnela doceniła także krytyka polska. Jest laureatem Nagrody im. Kościelskich i Paszportu Polityki, zaś zbiór minipowieści „Balzakiana” dostał nominację do nagród Nike i Cogito.
A w tym roku nominację do Nike dostała jego kolejna książka „Saturn”.
„Saturn” potwierdza wspaniałe zdolności pisarskie Jacka Dehnela. Jest absolutnym przeciwieństwem delikatnej, wyrafinowanej stylistycznie „Lali”. Ta opowieść o „czarnych obrazach z życia mężczyzn z rodziny Goya” przedstawiona jest mięsistym, dosadnym, okrutnym, a często wręcz wulgarnym językiem – jak czarny, mięsisty, dosadny , okrutny i wulgarny jest monumentalny cykl fresków „Czarne obrazy” Francisca Goi.
Fascynującą, dramatyczną, pełną najwyższych emocji relację między trzema mężczyznami: wielkim malarzem, jego synem i wnukiem zbudował Dehnel na kanwie długiego, nad wyraz burzliwego życia twórczego i osobistego Goi.
Zaś osnowę tych relacji – na dwu sensacyjnych podejrzeniach: że „Czarne obrazy” wcale nie są autorstwa sławnego malarza, i że w jego bujnym życiu tkwiła wielka, do końca nieodkryta tajemnica występnej miłości.
Elżbieta Kisielewska
foto: Alicja Kozłowska
PS. W znakomitym eseju Krzysztofa Vargi (Gazeta Wyborcza 8-9 września br.) o pogardzie dla kultury w Polsce znajdujemy informację, że Polak czyta jedną książkę raz na dwa lata. Takie są fakty.
Jest w Polsce pisarz, w którego talent Sępica uwierzyła natychmiast, gdy w 2006 roku przeczytała jego pierwszą książkę o zabawnym tytule : „Lala”. Takiego tematu w polskiej prozie nie było nigdy! Takim językiem nikt się w nowoczesnym pisaniu nie posługiwał! A jest to temat i język, który dla 50+ powinien być szczególnie smakowity. W „Lali” Jacek Dehnel dał opis postaci Starszej Pani - opis pozbawiony jakiejkolwiek, najmniejszej nawet ckliwości, a tak elegancki, tak wyrafinowany, tak piękny i tak wzruszający, że serce kołatało radośnie. Sępica uznała wtedy, że Jacka Dehnela Stwórca powołał w celu udowodnienia światu, jak piękne bywają uczucia do starych ludzi i jak niebywale atrakcyjnie można o nich napisać.
Że zachwyt Sępicy nie był jednostkowy potwierdził fakt przekładu książki na osiem języków, jak to: niemiecki, hebrajski, włoski, słowacki, węgierski, turecki, chorwacki i litewski, a za chwilę – na hiszpański i portugalski. Dehnela doceniła także krytyka polska. Jest laureatem Nagrody im. Kościelskich i Paszportu Polityki, zaś zbiór minipowieści „Balzakiana” dostał nominację do nagród Nike i Cogito.
A w tym roku nominację do Nike dostała jego kolejna książka „Saturn”.
„Saturn” potwierdza wspaniałe zdolności pisarskie Jacka Dehnela. Jest absolutnym przeciwieństwem delikatnej, wyrafinowanej stylistycznie „Lali”. Ta opowieść o „czarnych obrazach z życia mężczyzn z rodziny Goya” przedstawiona jest mięsistym, dosadnym, okrutnym, a często wręcz wulgarnym językiem – jak czarny, mięsisty, dosadny , okrutny i wulgarny jest monumentalny cykl fresków „Czarne obrazy” Francisca Goi.
Fascynującą, dramatyczną, pełną najwyższych emocji relację między trzema mężczyznami: wielkim malarzem, jego synem i wnukiem zbudował Dehnel na kanwie długiego, nad wyraz burzliwego życia twórczego i osobistego Goi.
Zaś osnowę tych relacji – na dwu sensacyjnych podejrzeniach: że „Czarne obrazy” wcale nie są autorstwa sławnego malarza, i że w jego bujnym życiu tkwiła wielka, do końca nieodkryta tajemnica występnej miłości.
Elżbieta Kisielewska
foto: Alicja Kozłowska
PS. W znakomitym eseju Krzysztofa Vargi (Gazeta Wyborcza 8-9 września br.) o pogardzie dla kultury w Polsce znajdujemy informację, że Polak czyta jedną książkę raz na dwa lata. Takie są fakty.
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
kama 03/10/2012, 22:02
No- zdania tym razem calkiem poprawnie skonstruowane ;) Teraz tylko popracuj nad trescia ,bo szkoda wysilku na pisanie o niczym ;)
Wielbiciel 02/10/2012, 21:07
Wlasnie, spadlem bo mucha bzyka. Ona bzyka, a nie jest bzyknieta. Mam nadzieje, bo wiecej ich nie mam zamiaru pod swoja strzeche przyjac.
Rozpoczal sie proces uszczelniania okien. To jedna z wielu procedur pozbycia sie natarczywego bzykania. Mam jeszcze w zanadrzu naturalne srodki pod postacia galazek lesnego runa. Wyjatkowo skutecznego. Muchozol to trucizna.
kama 02/10/2012, 20:10
No dobra.... ale co wlasciwie miales na mysli...?? Zrozumialam tuylko ze spadasz i bzykasz...;)
Wielbiciel 02/10/2012, 19:28
Mialem zamilczec, ale sadzac po wpisach, czegos zabraklo?
Wiem, Worda!!! Eureka!!! Znam te radosc, jak jakis program wlazi i wciska sie pod strzechy. W moim przypadku, doslownie, tyle slomy i siana pod czaszka, ze wystarczy jedna nieostrozna iskra i po calej wsi. Choc moja jest w zabudowie rozlegla i prawie, jak w Australii trzeba po pomoc dzwonic do sasiada, niekoniecznie przez CB, na glos zza plota nikt nikogo tu nie uslyszy. Glusza dokola.
Kazda porada ma dwie strony, jak dwa ucha u garnka, zlapiesz za jedno, drugie opadnie, gdy w trakcie chwytania drapie sie czlowiek po glowie w poszukiwaniu tematu do dalszej "konwersacji" (cudzyslow na wszelki wypadek).
Chyba to zle miejsce na spotkania, choc dwie panie mocno foruja od 25 wrzesnia na tym jednym zjadliwym materiale wykonanym piecioma palcami Sepicy.
Jak czytac wiecej, skoro wiecej sie pisze samemu na portalach o sile 50+? A przeciez jeszcze jest tyle zajec, ktore moga przyniesc radosc samemu piszacemu. Kwestia pytania, kto lubi szydelkowac, badz dziergac, badz dlubac w nosie, podczas lotu muchy nad glowa, ktora o tej porze szuka schronienia przed chlodem? Ten brzek uporczywego bzykania moze rozwalic najbardziej odporna osobe.
Wysokich lotow zycze Paniom. Ja spadam, bzzz..., i juz mnie, nie ma.
Zapamietalem, koniecznie 2 x 7 = 14. Kwestia umowna. O tym, moze innym razem.
kama 02/10/2012, 10:50
Wielu wybitnych pisarzy mialo dysleksje...;) Zastosuj sie do mojej rady- pisz krotkimi,prostymi zdaniami. Nie stosuj dziwacznych metafor, nie sil sie na oryginalnosc. Zaloze sie ze nie [iszesz tak,j ak mowisz ( bo gdyby tak bylo nikt by cie nie zrozumiał) - wiec sprobuj powiedziec glosno krotkie zdanie i potem je zapisac.Bledy ortograficzne,to nie problem- word ci je sam poprawi.
Zofia52 01/10/2012, 19:49
Wybacz rodzicom Wielbicielu i pogódź się z ułomnością. Nie dziw się więcej, że nie możemy zrozumieć pozbawionych senu tekstów, skoro Ty sam nie możesz ich zrozumieć. Może lepiej zacznij grać w golfa ( zakładając, że masz sprawne kończyny i wzrok).
Wielbiciel 01/10/2012, 17:18
A co z dysleksja podarowana od rodzicow?
Zofia52 29/09/2012, 19:45
Jako uzupełnienie do prośby Kamy dodam - Wielbicielu, wystarczy po napisaniu przeczytać własny tekst, a większość "baboli" można będzie wyeliminować. Może nawet paplanie będzie wówczas bardziej sensowne i na temat.
kama 29/09/2012, 17:09
O,widze ze szybko ochłonales...;) Zlituj sie nad nami - nieborakami i przynajmniej staraj sie zdaniami prostymi pisac...i koniecznie z metafor zrezygnuj ...regionalne potocznosci tez raczej zostaw w spokoju, zeby do nieporozumien dodatkowych nie dochodzilo...
Ps- zdanie proste,to taki,ktore sklada sie z dwoch,trzech słow - to tak apropos powrotu do podstaw...;)
Wielbiciel 29/09/2012, 16:40
Babol znaczy błąd. Jedni istnieją w świecie klawiatury i wiedzą co to znaczy kontrol "+", inni starają się nie wypaść z nomenklatury językowej.
Wychodzi, że wciąż jestem bliższy tej niedouczonej młodzieży niż tym, którym się wydaje, że po nich to tylko przepaść.
Teraz wszyscy wiemy, czego możemy się trzymać. Słowo pisane, słowo mówione, słowo potoczne, a "babol" bez względu na płeć, zawsze nim będzie.
Kiedyś mówiło się o kaczce dziennikarskiej. Nigdy o błędach. Nie było takiej mocy. Błąd znaczył wykluczenie z profesji. Teraz każdy czegoś oczekuje. Nic nowego nie powstanie. Każdy będzie sobą, przy obopólnej zgodzie.
Wielbiciel 29/09/2012, 14:09
I wszyscy stali się szczęśliwi.
Zofia52 29/09/2012, 13:20
Jako "babol" krępujący, czuję się walnięta. Wybaczam jednak i pozostaję z nadzieją, że urlop tego pana , co to ma to samo (oj), potrwa na tyle długo, aby dać nam odpocząć.
Wielbiciel 29/09/2012, 12:03
Oj, mam to samo. Walę babole, które tak mnie krępują, że zapominam o podstawach tego co niby mnie uczyli, że na jakiś czas znikam, by ochłonąć. Nie znaczy, że nie będę śledził dalszych odcinków Mistrza od kotów. Sępica będzie mi musiała wybaczyć.
U jej boku rośnie konkurencja.
Zofia52 29/09/2012, 8:13
Oj - nie dwie książki na rok, ale jedną na dwa lata czyta Polak !!! Za to brukowce wciąż cieszą się popularnością.
Zofia52 28/09/2012, 20:53
Wracając do tematu, który Sępica zaczepiła jednym pazurkiem - jeśli prawdą jest, iż Polak czyta dwie książki na rok to . . . ja "wyrabiam" normę za min. 15-tu rodaków, a wcale nie uważam się za szczególnie oczytaną. Sądzę, że ważniejsza niż ilość jest jakość wybieranych lektur. Moja kuzynka czyta więcej niż ja, jednak ogranicza się do romansów, czego łatwo się domyśleć słysząc jak drastycznie ma ograniczone słownictwo, przez monotematyczność lektur.
Często niestety rozmawiając ze znajomymi zauważam, iż najwięcej wiedzą o kolorowych majtkach Dody . Tabloidy mnożą się jak grzyby po deszczu i coraz więcej w nich obrazków, a mniej słowa pisanego. Język naszych codziennych rozmów jest coraz bardziej prosty (czytaj prostacki), a błędy gramatyczne i stylistyczne czynią wypowiedzi trudnym do zrozumienia zlepkiem słów. Profesorowie Miodek i Bralczyk to już postaci prawie zapomniane, bowiem telewizyjne programy z ich udziałem zostały wyparte przez tańczących, śpiewających, gadających lub pierdzących celebrytów. W SMS-ach słowa, a często nawet całe zdania (że nie wspomnę o formach grzecznościowych) są zastępowane zlepkami kropek, przecinków, nawiasów, średników i innych. Czyżby umiejętność słownej komunikacji między ludźmi, która tak stymulująco wpłynęła na rozwój naszego gatunku, była w zaniku?
Ale, co tam - zawsze można pobudzić szare komórki przy pomocy dobrej książki i chwała za to autorom.
kama 28/09/2012, 19:16
A ja w tym wieku mam jeszcze wszystkie swoje zabki...;)
Wielbiciel 28/09/2012, 16:47
Dogadały się dwie panie, że paplanie może być paplaniną i mieszanką, która doprowadza do bólu zębów. Ja w tym wieku już noszę sztuczną szczękę.
Może trzeba było napisać o bólu uwierania protezy?
Siedział kot na żerdzi, a tam styłu cos .. ...... ......
Byl onegdaj taki kabaret "Wielokropek" z Kobuszewskim i Kociniakiem, teraz zrozumialem jego istnienie.
kama 28/09/2012, 15:00
Racja,Zofio- szkoda slow,czasu i wysilku.....i tak nie uda sie dociec,czy to ma byc krytyka,pochwala czy wlasne refleksje -potencjalna tresc ginie w chaotycznym slowotoku...Pozostaje niejasne wrazenie ze obligatoryjnie z niczym sie nie zgadza i - niestety! -czuje sie w obowiazku dac temu wyraz... I tylko zęby tak bardzo bola,jak sie to czyta...;)
Zofia52 28/09/2012, 13:43
Kamo, szkoda słów na komentowanie wypowiedzi paplającego i szkoda czasu na zastanawianie się nad sensem jego paplaniny.
Sępico, zamawiając następną porcję książek uwzględniłam pracę Pana Jacka Dehnela. Mnie zachęciłaś do tej lektury. Dzikuje.
kama 27/09/2012, 20:23
A nie- nie pisalam nic o wianiu nuda ani tez nie dziwilam sie ewoluowaniu komentarzy- cos ci sie,najwidoczniej pomylilo...:) Jedyna rzecz,ktora mnie nieustajaco zadziwia -to zawilosci twojej retoryki, wprost proporcjonalne do nieposkromionej potrzeby tworzenia mega-elaboratow...;)