ElKis/Sępica
Sępica: Gdy wiek pada na mózg
„Ci ludzie” – brzmiało jak „to byleco”, jak „ten margines”. Spodziewałam się wręcz, że zaraz usłyszę słowo: fuj!
Dyskusję o warszawskich „słoikach” uważałam dotychczas za sympatyczne badanie obyczajowych standardów w mieście, w którym w przyspieszonym tempie spada średnia wieku mieszkańców. Wszyscy to widzimy: ulice pełne są zabawnych trampek w ostrych czerwonych i zielonych kolorach, autobusy i tramwaje kipią głosami zaaferowanych młodych ludzi. Czytając o „słoikach” uśmiechałam się pod nosem, bo przed pół wiekiem sama byłam „słoikiem” wprawdzie nie warszawskim, ale słoikiem.
Większość z nas, toruńskich studentów sprzed pół wieku, była „słoikami”. Szklane bogactwa stały w rządkach pod dwoma zestawami trzypiętrowych łóżek ustawionych na 15 metrach kwadratowych akademickiego pokoju. Było w nich wszystko co najdroższe i najsłodsze: od bigosów przez pierogi do marmolad. Wszystko pyszne, robione matczynymi i babcinymi ręcyma. Dzięki nim nędza studenckiego żywota była do zniesienia, udawała że jest mniej nędzarska. No i dom rodzinny był jakby bliżej.
Więc nadstawiłam ucha, kiedy przypadkowo w radiowej dyskusji o „słoikach” usłyszałam nagle określenie „ci ludzie”, wypowiedziane przez panią ewidentnie 50 plus, ewidentnie wykształconą, ewidentnie warszawską damę, po intonacji samogłosek sadząc. W jej głosie słychać było absolutną wyższość, nawet pogardę.
„Ci ludzie” – brzmiało jak „to byleco”, jak „ten margines”. Spodziewałam się wręcz, że zaraz usłyszę słowo: fuj! Ki diabeł, pomyślałam, o co jej chodzi?
Stara, więc nie lubi młodych? Coś jej zrobili, więc nimi gardzi? Warszawianka, więc czuje „naturalną” wyższość? Stacja była przypadkowa, nie wiedziałam jaka, ale audycja była publicystyczna i głosy rozmówców były głosami inteligentów. Ktoś powiedział: Pani Krystyno…lecz Pani Krystyna przebiła się:
„Ci ludzie” - usłyszałam - „utracili wartości ojców”. Włos mi się zjeżył na głowie. Co ma słoik z domowym żarciem do „wartości ojców”? O jakie „wartości ojców” może chodzić? Czy, aby tych „wartości” nie utracić, młody człowiek nie powinien szukać nauki/pracy w mieście?
I siedzieć na wsi? Czy może nie ma z tej wsi przywozić słoików? A może, aby „nie utracić wartości” powinien sam sobie gotować?
Od tego nierozumienia w głowie mi telepało w te i nazad. Aż nagle doznałam iluminacji: „Ci ludzie” – mówiła dalej pani Krystyna - „dali się nabrać na to, że rząd im naobiecywał”.
Ryknęłam gromkim śmiechem. Juzesicku drogi! – pomyślałam. Jak wielkich trzeba pokładów złości i nagromadzenia złej woli, żeby bogu ducha winne zjawisko „słoików” podłączyć pod polityczną agresję. Jak trzeba nienawidzić ludzi, żeby szczuć rdzennych warszawiaków na przyjezdną młodzież tak podłymi argumentami!
Audycja dobiegła końca. Mówiło do mnie Radio Warszawa. Prowadząca nie podała tytułu audycji, ale zapowiedziała następną. Miało to być „Dobre słowo na fali”. Nie miałam już ochoty na słuchanie nawet „dobrych słów” tej rozgłośni.
Elżbieta Kisielewska
foto: Alicja Kozłowska
PS. Pani Krystyna Grzybowska z Gazety Polskiej - tak przedstawiono pełną pogardy
dla „słoikowej” młodzieży redaktorkę.
źródło obrazka: http://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82%C3%B3j
Większość z nas, toruńskich studentów sprzed pół wieku, była „słoikami”. Szklane bogactwa stały w rządkach pod dwoma zestawami trzypiętrowych łóżek ustawionych na 15 metrach kwadratowych akademickiego pokoju. Było w nich wszystko co najdroższe i najsłodsze: od bigosów przez pierogi do marmolad. Wszystko pyszne, robione matczynymi i babcinymi ręcyma. Dzięki nim nędza studenckiego żywota była do zniesienia, udawała że jest mniej nędzarska. No i dom rodzinny był jakby bliżej.
Więc nadstawiłam ucha, kiedy przypadkowo w radiowej dyskusji o „słoikach” usłyszałam nagle określenie „ci ludzie”, wypowiedziane przez panią ewidentnie 50 plus, ewidentnie wykształconą, ewidentnie warszawską damę, po intonacji samogłosek sadząc. W jej głosie słychać było absolutną wyższość, nawet pogardę.
„Ci ludzie” – brzmiało jak „to byleco”, jak „ten margines”. Spodziewałam się wręcz, że zaraz usłyszę słowo: fuj! Ki diabeł, pomyślałam, o co jej chodzi?
Stara, więc nie lubi młodych? Coś jej zrobili, więc nimi gardzi? Warszawianka, więc czuje „naturalną” wyższość? Stacja była przypadkowa, nie wiedziałam jaka, ale audycja była publicystyczna i głosy rozmówców były głosami inteligentów. Ktoś powiedział: Pani Krystyno…lecz Pani Krystyna przebiła się:
„Ci ludzie” - usłyszałam - „utracili wartości ojców”. Włos mi się zjeżył na głowie. Co ma słoik z domowym żarciem do „wartości ojców”? O jakie „wartości ojców” może chodzić? Czy, aby tych „wartości” nie utracić, młody człowiek nie powinien szukać nauki/pracy w mieście?
I siedzieć na wsi? Czy może nie ma z tej wsi przywozić słoików? A może, aby „nie utracić wartości” powinien sam sobie gotować?
Od tego nierozumienia w głowie mi telepało w te i nazad. Aż nagle doznałam iluminacji: „Ci ludzie” – mówiła dalej pani Krystyna - „dali się nabrać na to, że rząd im naobiecywał”.
Ryknęłam gromkim śmiechem. Juzesicku drogi! – pomyślałam. Jak wielkich trzeba pokładów złości i nagromadzenia złej woli, żeby bogu ducha winne zjawisko „słoików” podłączyć pod polityczną agresję. Jak trzeba nienawidzić ludzi, żeby szczuć rdzennych warszawiaków na przyjezdną młodzież tak podłymi argumentami!
Audycja dobiegła końca. Mówiło do mnie Radio Warszawa. Prowadząca nie podała tytułu audycji, ale zapowiedziała następną. Miało to być „Dobre słowo na fali”. Nie miałam już ochoty na słuchanie nawet „dobrych słów” tej rozgłośni.
Elżbieta Kisielewska
foto: Alicja Kozłowska
PS. Pani Krystyna Grzybowska z Gazety Polskiej - tak przedstawiono pełną pogardy
dla „słoikowej” młodzieży redaktorkę.
źródło obrazka: http://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82%C3%B3j
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
Justa 10/05/2013, 14:14
Julek- kazdy sadzi wedlug siebie... ;) Znow usilujesz rozrabiac ...? :)
jula 09/05/2013, 17:22
Jadem zajechalo. Skad znam te manewry? Przecieram oczy i wstrzymuje oddech.
Cienki ten dowcip jesli opiera sie na podstepnej dobrej woli spod znakow rodem z komorki slanych SMS-em, notabene trącących myszką. Usmieszek zawsze szyderstwem bedzie, nawet w najbardziej przyjaznej formie. Szkoda, ale ten trend wciaz ma swoja sile przebicia we wszystkich tematach wykonanych reka jedynej nam panujacej na tych lamach, gdzie by nie spojrzec na wpisy. Mamy alfe i omege. Zbior dobroci od A do Z. Aktywnosc godna podziwu z niewstydliwym znakiem :).
Justa 08/05/2013, 14:17
Do ja- wiec zrob to- nie sadze ,zeby choc jeden " sloik " usilowal cie zatrzymywac... :)
basia 08/05/2013, 10:53
Ja nadążam, co do przetworów to nie ma co się obrażać ,że mają własny gust to chyba normalne. A , że niektórzy źle wychowani to tylko wina przedstawicieli naszego pokolenia. Sami się nie wychowywali. Ja swoje wychowałam dobrze i nie mam takich problemów.
ja 08/05/2013, 10:35
a ja najchetniej wynioslabym sie z tej wioski Warszawa pelnej sloikow
Justa 03/05/2013, 12:16
Amalio- 20 lat temu bylas mlodsza o 20 lat i blizej ci bylo do mlodziezy niz teraz. Dzis przepasc poniedzy pokoleniami jest wieksza wiec i twoj stosunek do mlodziezy sie zmienil na bardziej krytyczny. Nasze pokolenie juz tak za nimi nie nadaza,nie rozumie ich mentalnosci, postrzega ich poprzez starte schematy- a wiec- odruchowo krytykuje i potepia.Oczywiscie nie wszyscy,ale znaczna wiekszosc. niektorzy- jak np re6eli0 potrafi podazac niejako rownolegle ,wiec i stosunek ma inny.
Amalia 02/05/2013, 21:54
Co ja wygaduję, znam z autopsji. Bardzo ciężko jest w życiu nie mogąc zapłacić za własne rachunki. Co pozostaje? Dopomóc sobie przez wynajęcie pokoju dla \"słoika\", który wcale nie jest taki jak 20 lat temu. Dzisiejsze słoiki wymagają za nic nie dziękując. A to że babcie i mamy podsyłają przetwory na przetrwanie to wspaniale. Ja sama mogę robić przetwory i częstować \"słoika\", ale on i tak jest niezadowolony i woli kupować gotowe przetwory.
magda 02/05/2013, 9:24
każdy z nas ma inne doświadczenia, sama znam osoby odpowiadające opisowi Amalii i też takie o których pisze re6eli0. dodam, że zdecydowanie nie podoba mi się pisanie, że "wiek pada na mózg", czy też "stara więc nie lubi młodych".
re6eli0 02/05/2013, 8:06
poprawcie wygląd tekstu bo brzydko wygląda i źle się czyta, a tekst ciekawy jak zwykle u Sępicy :)
Amalio, co tez wygadujesz? znam wielu młodych ludzi z różnych miejsc w Polsce, którzy przyjechali do Warszawy, to są fantastyczni ludzie, sam kwiat polskiej młodzieży, bo nie każdy ma odwagę i chęć ciężko pracować i skromnie żyć, nie każdy ma bogatych rodziców, pracują tu i często muszą za to wynająć mieszkanie i opłacić studia, nie wszyscy mają bogatych rodziców, ale dostają słoiki... to są pracowici odważni ludzi i można im pozazdrościć energii, zwłaszcza wychuchane rozpieszczone jedynaki z miasta mogą się od nich uczyć sztuki życia i przeżycia.
To oni tworzą realnie to miasto - przybysze. Zapewniam że są wspaniali.
Amalia 01/05/2013, 16:12
Ja też niedawno spotkałam się z nazwą"słoiki" i byłam zdumiona o co to chodzi. Te słoiki ze zdjęcia są piękne, ale przyjezdne słoiki są nie do zniesienia, oczywiście nie wszyscy. Wynajmują mieszkanie u kogoś,mówią co innego i robią co innego. Sprowadzają ludzi, nocują bez pozwolenia, palą mimo że mówili, że nie palą, balują po nocach. Nie liczą się z nikim, ani z niczym, wszystko im się należy. Słowa proszę i dziękuję nie znają, Tylko w stolicy jest jeszcze praca, więc przyjeżdżają za "szmalem".14