Lisa Gutowska
Dama się nie certoli 22
Jestem strasznie zajęta
Nie mam czasu, nie wyrabiam się, nie ma mowy w tym tygodniu itd… Znacie? Znacie na pewno. I jako odbiorcy, i jako nadawcy tej informacji. Rozumiem, że bardzo zajęty jest lekarz pogotowia w czasie pełni księżyca. Matka pięcioletnich pięcioraczków. Niezdolny student w czasie trudnej sesji. Ale inni?
Tak, praca zawodowa, zwłaszcza, gdy się chce zarobić pieniądze i zrobić karierę, to poważna sprawa. Prowadzenie domu dla kilkuosobowej rodziny, to też trudne zadanie. Właściwie wszystko wymaga czasu. Smażenie konfitur, stawianie pasjansa, łowienie ryb i każde inne zajęcie, które wykonują ludzie na różnych etapach swojego życia. I zawsze wykonywali. Młodsze pokolenie – tak straszliwie zajęte, nie potrafi sobie nawet wyobrazić, jak wyglądało prowadzenie domu przez panie, które pracowały na pełen etat – był czas, że nawet w soboty się pracowało. Do tego studiowały zaocznie. Przy tym jak sobie sweterka same nie udziergały, to go nie miały. Nie miały też automatycznej pralki, zmywarki, jedzenia dostarczanego do domu i wielu innych udogodnień. Sama nie wiem jak udawało im się, w tak zwanym międzyczasie, flirtować, chodzić do kina, na spacery i ogólnie żyć pełnią życia. O tym, że są absolutnie zajęte, jakoś się nie słyszało. Wynika z tego, że im lepiej, tym gorzej.
Pozory i złudzenia. Po prostu wypada być strasznie zajętą. Pańcia, sprawa zresztą nie dotyczy tylko kobiet, która głosi dookoła jak na nic nie ma czasu, znajdzie jednak chwilę, żeby powiedzieć co myśli o ostatnim odcinku popularnego serialu. Przy okazji wychodzi, że jest serialowo oblatana w te i we w te. Ma też najświeższe dane na temat tego co się dzieje w okolicznych lumpeksach i nie tylko. A z wiedzy o życiu celebrytów mogłaby zrobić drugi fakultet. Lepiej nie sprawdzać jej bilingów, bo darmowe taryfy wprost proszą o długie rozmowy. I jest jeszcze internet z mnóstwem pokus. Doba za mała, żeby sobie z tym wszystkim poradzić. Tylko, że to przypomina objadanie się słodyczami, przy równoczesnym narzekaniu na brak apetytu. Nikt przecież nie mówi – nie mam absolutnie czasu, bo marnuję go na byle jakie rozrywki. Skąd, każdy jest dziko zajęty. W domyśle pracą. I wszelkie inne sugestie są obraźliwe.
Bardzo zajęci, bez chwili czasu spóźniają się często. Właśnie dlatego, że tacy zajęci. Każda babcia czekająca na spóźniające się dzieci i wnuki może usłyszeć, że czasy ciężkie, że trzeba pracować ponad siły, że nie rozumie dzisiejszego tempa życia i tym podobne dyrdymały. Tak, dyrdymały i wykręty. Kto naprawdę ma mało czasu, bardzo go ceni. Kto szanuje swój czas, potrafi szanować cudzy. To, że rodzice, dziadkowie są na emeryturze, nie znaczy, że ich czas nie ma znaczenia.
Oni też mają plany, ważne dla nich zajęcia i nieliczenie się z tym jest jawnym lekceważeniem, na które nikt nie powinien się godzić.
Okropnie wkurza mnie takie stawianie sprawy – przecież ty i tak jesteś w domu. Słyszę to od każących mi czekać dzieci i od dorosłych, którzy umawiają się –może wpadnę. Nie mogę rozłożyć maty do gimnastyki, zdjęć do wklejania do albumu, prasowania, farbowania włosów i czego tam jeszcze. Nie mogę, bo zaraz ktoś przyjdzie. Czasem czekam ze stolikiem nakrytym do kawy, albo nawet z obiadem. Czekam i nie robię tego, co chciałabym robię, gdyby nie moi niepunktualni goście. A oni – bywa – nawet nie zadzwonią, bo przecież nie umawiali się na pewno. Mam wtedy poczucie, że ktoś wypuszcza mnie w maliny, a to drapie.
Goście spóźnieni zasypują mnie w kółko tymi samymi tekstami o braku czasu, o ważnych zajęciach, o tym, że ja nie jestem w stanie pojąć, jak oni i ich sprawy są ważni. Otóż jestem w stanie. I odróżniam rzucone byle jak usprawiedliwienia do rzeczywistych powodów. Zresztą państwo się nie bardzo krępują i szybko wychodzi na jaw, że po prostu zaspali, wstąpili do sklepu, spotkali znajomych. Dobrze jest też zrzucić winę na dzieci, zwłaszcza te, które się nie wygadają.
Myślałam kiedyś, że to mnie tylko los pokarał spóźnialską rodziną i niesłownymi znajomymi. Ale hasło – oni są tacy zapracowani – zwłaszcza o młodszym pokoleniu - słyszę ostatnio zewsząd. Ma to być raz na zawsze wytłumaczenie i przyzwolenie na dzikie zachowania. Nic z tego.
Spóźnienie jest spóźnieniem. Mamy organizery, kalendarze, telefoniczne przypominajki. Na studiach już uczą nas organizacji pracy. Kto sobie z tym nie radzi, niech bierze korepetycje.
Warto przyjrzeć się najpierw sobie. Dlaczego nie „mam czasu”? Czy dlatego, że za dużo na siebie biorę? Czy dlatego, że źle planuję? Czy dlatego, że usprawiedliwiam w ten sposób za dużo zajęć typu włóczenie się po sklepach i oglądanie TV? Czy dlatego, że chcę się innym wydawać bardzo ważna? To mało elegancko powiedzieć – oglądałam do późna jakieś głupoty, a rano nie chciało mi się wstać. O ileż szykowniej rzucić – byłam zajęta.
Kochanej rodzinie, która burzy nam plany, też nie można w nieskończoność ulegać. Masz do mnie sprawę kochana córeczko? Umówiłaś się, że przyjdziesz o drugiej, a o pół do trzeciej cię nie ma, pocałujesz klamkę. Raz, drugi. Nawet się obrazisz, a potem może pomyślisz, że nie tylko ty jesteś zajęta.
Kochamy swoje dzieci i wnuki. Nieba chcemy im przychylić, ale… punktualnie. Bajery o braku czasu, to współczesna bajeczka dla naiwnych. Na to co ważne, każdy z nas czas znajdzie. A drugi człowiek, zwłaszcza bliski, to właśnie to, co jest ważne.
Chciałabym, żeby, jak to zwykle w historii, wahadło się wahnęło w drugą stronę i nagle zaczęlibyśmy wszyscy patrzeć z prawdziwym szacunkiem na tych, którzy umieją sobie radzić z czasem, planami. Ze wszystkim zdążą i nigdy się nie spóźniają. Zamiast mówić – jestem zajęta, będziemy wszyscy mieć masę wolnego na wszystko co tego warte. Pomarzyć wolno.
KURS PODSTAWOWY
Nie proś o pożyczenie grzebienia, pilniczka do paznokci. Nie przymierzaj cudzych butów, a w sklepie tylko w skarpetkach. Bakterie naprawę istnieją i przenoszą się z jednej ludzkiej istoty na drugą. Niezbyt miło odmawiać komuś, kto się przymawia, żeby nałożyć mój kapelusz. Ale jeśli nie chcę cudzego łupieżu, muszę to zrobić. Nic co dotyka ciała, włosów, stóp nie nadaje się do pożyczania. Ciuchy, które można prać, w wyjątkowych przypadkach można powierzyć bliskiej osobie mając pewność, że zwróci czyste.
Tak, praca zawodowa, zwłaszcza, gdy się chce zarobić pieniądze i zrobić karierę, to poważna sprawa. Prowadzenie domu dla kilkuosobowej rodziny, to też trudne zadanie. Właściwie wszystko wymaga czasu. Smażenie konfitur, stawianie pasjansa, łowienie ryb i każde inne zajęcie, które wykonują ludzie na różnych etapach swojego życia. I zawsze wykonywali. Młodsze pokolenie – tak straszliwie zajęte, nie potrafi sobie nawet wyobrazić, jak wyglądało prowadzenie domu przez panie, które pracowały na pełen etat – był czas, że nawet w soboty się pracowało. Do tego studiowały zaocznie. Przy tym jak sobie sweterka same nie udziergały, to go nie miały. Nie miały też automatycznej pralki, zmywarki, jedzenia dostarczanego do domu i wielu innych udogodnień. Sama nie wiem jak udawało im się, w tak zwanym międzyczasie, flirtować, chodzić do kina, na spacery i ogólnie żyć pełnią życia. O tym, że są absolutnie zajęte, jakoś się nie słyszało. Wynika z tego, że im lepiej, tym gorzej.
Pozory i złudzenia. Po prostu wypada być strasznie zajętą. Pańcia, sprawa zresztą nie dotyczy tylko kobiet, która głosi dookoła jak na nic nie ma czasu, znajdzie jednak chwilę, żeby powiedzieć co myśli o ostatnim odcinku popularnego serialu. Przy okazji wychodzi, że jest serialowo oblatana w te i we w te. Ma też najświeższe dane na temat tego co się dzieje w okolicznych lumpeksach i nie tylko. A z wiedzy o życiu celebrytów mogłaby zrobić drugi fakultet. Lepiej nie sprawdzać jej bilingów, bo darmowe taryfy wprost proszą o długie rozmowy. I jest jeszcze internet z mnóstwem pokus. Doba za mała, żeby sobie z tym wszystkim poradzić. Tylko, że to przypomina objadanie się słodyczami, przy równoczesnym narzekaniu na brak apetytu. Nikt przecież nie mówi – nie mam absolutnie czasu, bo marnuję go na byle jakie rozrywki. Skąd, każdy jest dziko zajęty. W domyśle pracą. I wszelkie inne sugestie są obraźliwe.
Bardzo zajęci, bez chwili czasu spóźniają się często. Właśnie dlatego, że tacy zajęci. Każda babcia czekająca na spóźniające się dzieci i wnuki może usłyszeć, że czasy ciężkie, że trzeba pracować ponad siły, że nie rozumie dzisiejszego tempa życia i tym podobne dyrdymały. Tak, dyrdymały i wykręty. Kto naprawdę ma mało czasu, bardzo go ceni. Kto szanuje swój czas, potrafi szanować cudzy. To, że rodzice, dziadkowie są na emeryturze, nie znaczy, że ich czas nie ma znaczenia.
Oni też mają plany, ważne dla nich zajęcia i nieliczenie się z tym jest jawnym lekceważeniem, na które nikt nie powinien się godzić.
Okropnie wkurza mnie takie stawianie sprawy – przecież ty i tak jesteś w domu. Słyszę to od każących mi czekać dzieci i od dorosłych, którzy umawiają się –może wpadnę. Nie mogę rozłożyć maty do gimnastyki, zdjęć do wklejania do albumu, prasowania, farbowania włosów i czego tam jeszcze. Nie mogę, bo zaraz ktoś przyjdzie. Czasem czekam ze stolikiem nakrytym do kawy, albo nawet z obiadem. Czekam i nie robię tego, co chciałabym robię, gdyby nie moi niepunktualni goście. A oni – bywa – nawet nie zadzwonią, bo przecież nie umawiali się na pewno. Mam wtedy poczucie, że ktoś wypuszcza mnie w maliny, a to drapie.
Goście spóźnieni zasypują mnie w kółko tymi samymi tekstami o braku czasu, o ważnych zajęciach, o tym, że ja nie jestem w stanie pojąć, jak oni i ich sprawy są ważni. Otóż jestem w stanie. I odróżniam rzucone byle jak usprawiedliwienia do rzeczywistych powodów. Zresztą państwo się nie bardzo krępują i szybko wychodzi na jaw, że po prostu zaspali, wstąpili do sklepu, spotkali znajomych. Dobrze jest też zrzucić winę na dzieci, zwłaszcza te, które się nie wygadają.
Myślałam kiedyś, że to mnie tylko los pokarał spóźnialską rodziną i niesłownymi znajomymi. Ale hasło – oni są tacy zapracowani – zwłaszcza o młodszym pokoleniu - słyszę ostatnio zewsząd. Ma to być raz na zawsze wytłumaczenie i przyzwolenie na dzikie zachowania. Nic z tego.
Spóźnienie jest spóźnieniem. Mamy organizery, kalendarze, telefoniczne przypominajki. Na studiach już uczą nas organizacji pracy. Kto sobie z tym nie radzi, niech bierze korepetycje.
Warto przyjrzeć się najpierw sobie. Dlaczego nie „mam czasu”? Czy dlatego, że za dużo na siebie biorę? Czy dlatego, że źle planuję? Czy dlatego, że usprawiedliwiam w ten sposób za dużo zajęć typu włóczenie się po sklepach i oglądanie TV? Czy dlatego, że chcę się innym wydawać bardzo ważna? To mało elegancko powiedzieć – oglądałam do późna jakieś głupoty, a rano nie chciało mi się wstać. O ileż szykowniej rzucić – byłam zajęta.
Kochanej rodzinie, która burzy nam plany, też nie można w nieskończoność ulegać. Masz do mnie sprawę kochana córeczko? Umówiłaś się, że przyjdziesz o drugiej, a o pół do trzeciej cię nie ma, pocałujesz klamkę. Raz, drugi. Nawet się obrazisz, a potem może pomyślisz, że nie tylko ty jesteś zajęta.
Kochamy swoje dzieci i wnuki. Nieba chcemy im przychylić, ale… punktualnie. Bajery o braku czasu, to współczesna bajeczka dla naiwnych. Na to co ważne, każdy z nas czas znajdzie. A drugi człowiek, zwłaszcza bliski, to właśnie to, co jest ważne.
Chciałabym, żeby, jak to zwykle w historii, wahadło się wahnęło w drugą stronę i nagle zaczęlibyśmy wszyscy patrzeć z prawdziwym szacunkiem na tych, którzy umieją sobie radzić z czasem, planami. Ze wszystkim zdążą i nigdy się nie spóźniają. Zamiast mówić – jestem zajęta, będziemy wszyscy mieć masę wolnego na wszystko co tego warte. Pomarzyć wolno.
KURS PODSTAWOWY
Nie proś o pożyczenie grzebienia, pilniczka do paznokci. Nie przymierzaj cudzych butów, a w sklepie tylko w skarpetkach. Bakterie naprawę istnieją i przenoszą się z jednej ludzkiej istoty na drugą. Niezbyt miło odmawiać komuś, kto się przymawia, żeby nałożyć mój kapelusz. Ale jeśli nie chcę cudzego łupieżu, muszę to zrobić. Nic co dotyka ciała, włosów, stóp nie nadaje się do pożyczania. Ciuchy, które można prać, w wyjątkowych przypadkach można powierzyć bliskiej osobie mając pewność, że zwróci czyste.
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
Bea 25/06/2016, 19:35
A co to za umawiane się - może wpadnę?
ja 25/06/2016, 16:32
Chcesz mieć malo czasu, nie rob nic! To powiedział ponad sto lat temu chyba Gogol...