Lisa Gutowska
Dama się nie certoli 24
Eleganckie Lato
Wiele lat temu wyszedł w „Książce i Wiedzy” mój tomik felietonów o tej damie, co się nie certoliła, potem jego drugie wydanie oraz ‘Sekretarka z klasą’ i ‘Kobieta z klasą’. Wszystkie o tym jak trzeba się zachowywać w różnych sytuacjach. Napisałam na ten temat dziesiątki artykułów i doradzałam w telewizjach śniadaniowych. A ciągle natykam się na sytuacje, które mnie dziwią, drażnią, złoszczą. Dobrze wiem, że nie wszyscy ludzie, którzy mają za nic innych i zachowują się delikatnie mówić – niewłaściwie, nie znają zasad savoir vivre. Ale i oni, jeśli rozpoznają się w podsuniętym lusterku, może zachcą zmienić swój sposób działania.
Inni być może nigdy nie zastanowili się nad tym co czynią. Daję im szansę.
Lisa Gutowska
A z latem upał. Każdej z nas marzy się skąpa powiewna szatka. Patrzymy z zazdrością na nastolatki w mini szortach i topach bez ramiączek. A na plaży młódki odziane są zupełnie symbolicznie. Ach, tylko pomarzyć. I na pociechę przypomnieć sobie, że my kiedyś też takie byłyśmy i też biegałyśmy w mini i bikini. A teraz nie wolno na wakacjach zapomnieć o strojach osłaniających nieco nasze obnoszone ciałka. Pareo, sukienka, lekka bluzeczka, ale z rękawem pozwalają zachować chociaż iluzję dawnej urody. Częstowanie bliźnich nagą prawdą nikomu nie wychodzi na zdrowie. Otoczenie przekonuje się, że na pewno najlepsze lata mamy za sobą, a my, że nie wygramy z autentyczną młodością. Nie ma się co oszukiwać. Latem jest to bardzo widoczne. Zadbana 50 plus w zgrabnych spodniach, futerku, może zimą udawać podfruwajkę. Ale na plaży, latem w mieście? Bądźmy realistkami. Natomiast sensownie pomyślany strój, może nas ozdobić i jeśli nie w dwudziestolatkach, to nieco starszych paniach i panach wywołać prawdziwy podziw. Dobrze dobrany kapelusz. Opalenizna – lepiej z tubki, ale też odświeża. Lekkie sandałki. Trochę falbanek i nie tylko poczujemy się śliczne i młode, ale i inni tak na nas spojrzą.
Pań przekraczających normy estetyczne jest w sumie niewiele. Może tu i tam przydałoby się bardziej zadbać o stopy, bo co z tego, że paznokietki pomalowane, kiedy pięty mastodonta. Bardziej pomyśleć nad fryzurą, bo wiadomo, że w upał włosy się pocą. Sprawdzić w lustrze jak białe spodnie wyglądają nie tylko z przodu, ale i tyłu. Odrobinę przysłonić dekolt i te motylki na ramionach. Ale poza tym OK. No, może jeszcze jedno. Warto dostosować strój nie tylko do pogody, ale i do sytuacji. Spodnie do kolan, bawełniana koszulka i tenisówki świetne są na wędrówkę, na targ, na działkę, ale już nie koniecznie na letnie przyjęcie, czy wieczorny spacer po mieście z perspektywą lodów w kawiarni. Teraz jest czas na te wszystkie śliczne kwieciste i powiewne cuda, które cały rok wiszą w szafie. Sprawmy przyjemność sobie i otoczeniu.
Ale przede wszystkim pilnujmy naszych mężczyzn. W Sopocie całkiem oficjalnie zagrożono karami panom, którzy poza plażą obrzydzają innym widok swoimi gołymi brzuchami i kąpielowymi majtkami. A takich panów, jak Polska długa i szeroka, jest latem mnóstwo. Rozpinają koszule, albo w ogól ich nie mają. Siedzą w piwiarniach, idą ulicą, jadą autobusem, robią zakupy, przychodzą na imprezy. Gdy on jest smukłym młodzieńcem możemy sobie pomyśleć, że nie umie się zachować i tyle. Gdy ma lat i kilogramów sporo, a mimo to nie skąpi wszystkim widoków swojego cielska – odrobinę nas brzydzi. Monstrualne męskie ego broni większość panów przed choćby zastanowienia się, czy ubrani są właściwie. Uważają, że tak. Potrafią jeszcze przy tym rozsiąść się w ulicznym ogródku i krytykować głośno urodę przechodzących pań. Są przy tym pewni, że te za grube, za chude, za niskie, za wysokie piękności tylko dlatego ich nie oblegają w zachwycie, bo żony im tego zakazały. Miłe panie, zróbcie coś. Brońcie swoich dużych chłopaków przed śmiesznością. I w Sopocie przed mandatami.
Czasem mam wrażenie, że panowie to jakiś inny gatunek. Schludne, eleganckie, dobrze wychowane damy i ich partnerzy lekko jaskiniowi. Nie tylko w sprawie strojów widać różnice, choć ta bywa dramatyczna. Byłam niedawno w pewnej poważnej naukowej instytucji na bardzo poważnej naukowej sesji. Wiele godzin siedzenia w nagrzanej sali. Panie, co do jednej ubrane odpowiednio. Panowie – różnie. Profesura w jasnych garniturach pod krawatem. Młodsi pracownicy naukowi, nawet ci referujący, w trampeczkach, rozchełstanych koszulach wyrzuconych na nieświeże dżinsy. Niemiły widok. A do tego jaka różnica w zachowaniu. Straszy pan obchodził dyskretnie całą salę, żeby nikomu nie przeszkodzić, żeby nie przejść przed prezydium. A za tym stołem prezydialnym młodzi – wcale nie tacy młodzi – naukowcy rozwaleni jak w kuchni u swojej babci, która nie nauczyła ich manier.
Kwiatek z wczorajszego przyjęcie na stojąco. Pan, a gdzie tam pan – chamisko – po zjedzeniu czegoś tam, postawił brudny talerz na stole, wprost przed jedzącymi tam paniami. I poszedł. Bez słowa. Po prostu odstawił talerze. A że komuś przed nosem? Co go to obchodzi. O mężczyznach przepychających się w kolejce do bufetu nie wspomnę, bo to zjawisko nagminne. Damy grzecznie stoją. On nawet ich nie rozgania, same się usuwają. Żadna nie spyta drania, czy jest inwalidą w ciąży, że należą mu się specjalne prawa. To przecież mężczyzna.
Ale to my ich wychowujemy i mamy sposoby, żeby przywołać do porządku. A wystarczy jeden taki troglodyta, żeby sprowadzić nasze eleganckie działkowe przyjęcie do poziomu podłogi. My się staramy, nam zależy. Nie pozwalajmy nikomu psuć naszej zabawy. Również tym paniom, które po kilku piwkach są skłonne podkasać spódnice, odrzucić dobre maniery twierdząc, że tu nie Wersal. A właśnie, że tak. Nasze własne eleganckie lato. Bawić się w ogródku, na działce, na wyciecze można nie dokuczając innym hałasem, nie drażniąc swoim wyglądem i ogólnie pamiętając, że nie jesteśmy dzikusami.
Lato to czas wielu imprez, wyjazdów, spotkań towarzyskich. Pamiętajmy o zasadach, które ułatwiają i umilają życie.
Urządzając choćby grilla zadbajmy o miejsce, gdzie można odłożyć resztki jedzenia, zużyte serwetki, jednorazowe sztućce, czy talerze. Jeśli wyznaczymy takie miejsce, nasze przyjęcie nie zmieni się po godzinie w śmietnisko. W ładnym otoczeniu ludzi zachowują się grzeczniej.
Na przyjęciach bufetowych, na wakacjach, gdzie tak podają jedzenie, należy nabrać na talerz to, na co mamy ochotę i odejść od bufetu. Osoby stojące tam cały czas, żeby być blisko korytka, utrudniają życie innym.
Siadając koło kogoś nieznajomego trzeba spytać – czy można, lub choćby zrobić jakąś przyjazną minę, zdobyć się na uśmiech. Traktowanie obcego współbiesiadnika, jak by go nie było, jest niegrzeczne. To samo, gdy odchodzimy od stołu. Trzeba coś miłego powiedzieć, podziękować za towarzystwo.
Wakacje, te w mieści i te dalekie będą miłe, jeśli my będziemy mili i pomyślimy, jak inni nas widzą.
Inni być może nigdy nie zastanowili się nad tym co czynią. Daję im szansę.
Lisa Gutowska
A z latem upał. Każdej z nas marzy się skąpa powiewna szatka. Patrzymy z zazdrością na nastolatki w mini szortach i topach bez ramiączek. A na plaży młódki odziane są zupełnie symbolicznie. Ach, tylko pomarzyć. I na pociechę przypomnieć sobie, że my kiedyś też takie byłyśmy i też biegałyśmy w mini i bikini. A teraz nie wolno na wakacjach zapomnieć o strojach osłaniających nieco nasze obnoszone ciałka. Pareo, sukienka, lekka bluzeczka, ale z rękawem pozwalają zachować chociaż iluzję dawnej urody. Częstowanie bliźnich nagą prawdą nikomu nie wychodzi na zdrowie. Otoczenie przekonuje się, że na pewno najlepsze lata mamy za sobą, a my, że nie wygramy z autentyczną młodością. Nie ma się co oszukiwać. Latem jest to bardzo widoczne. Zadbana 50 plus w zgrabnych spodniach, futerku, może zimą udawać podfruwajkę. Ale na plaży, latem w mieście? Bądźmy realistkami. Natomiast sensownie pomyślany strój, może nas ozdobić i jeśli nie w dwudziestolatkach, to nieco starszych paniach i panach wywołać prawdziwy podziw. Dobrze dobrany kapelusz. Opalenizna – lepiej z tubki, ale też odświeża. Lekkie sandałki. Trochę falbanek i nie tylko poczujemy się śliczne i młode, ale i inni tak na nas spojrzą.
Pań przekraczających normy estetyczne jest w sumie niewiele. Może tu i tam przydałoby się bardziej zadbać o stopy, bo co z tego, że paznokietki pomalowane, kiedy pięty mastodonta. Bardziej pomyśleć nad fryzurą, bo wiadomo, że w upał włosy się pocą. Sprawdzić w lustrze jak białe spodnie wyglądają nie tylko z przodu, ale i tyłu. Odrobinę przysłonić dekolt i te motylki na ramionach. Ale poza tym OK. No, może jeszcze jedno. Warto dostosować strój nie tylko do pogody, ale i do sytuacji. Spodnie do kolan, bawełniana koszulka i tenisówki świetne są na wędrówkę, na targ, na działkę, ale już nie koniecznie na letnie przyjęcie, czy wieczorny spacer po mieście z perspektywą lodów w kawiarni. Teraz jest czas na te wszystkie śliczne kwieciste i powiewne cuda, które cały rok wiszą w szafie. Sprawmy przyjemność sobie i otoczeniu.
Ale przede wszystkim pilnujmy naszych mężczyzn. W Sopocie całkiem oficjalnie zagrożono karami panom, którzy poza plażą obrzydzają innym widok swoimi gołymi brzuchami i kąpielowymi majtkami. A takich panów, jak Polska długa i szeroka, jest latem mnóstwo. Rozpinają koszule, albo w ogól ich nie mają. Siedzą w piwiarniach, idą ulicą, jadą autobusem, robią zakupy, przychodzą na imprezy. Gdy on jest smukłym młodzieńcem możemy sobie pomyśleć, że nie umie się zachować i tyle. Gdy ma lat i kilogramów sporo, a mimo to nie skąpi wszystkim widoków swojego cielska – odrobinę nas brzydzi. Monstrualne męskie ego broni większość panów przed choćby zastanowienia się, czy ubrani są właściwie. Uważają, że tak. Potrafią jeszcze przy tym rozsiąść się w ulicznym ogródku i krytykować głośno urodę przechodzących pań. Są przy tym pewni, że te za grube, za chude, za niskie, za wysokie piękności tylko dlatego ich nie oblegają w zachwycie, bo żony im tego zakazały. Miłe panie, zróbcie coś. Brońcie swoich dużych chłopaków przed śmiesznością. I w Sopocie przed mandatami.
Czasem mam wrażenie, że panowie to jakiś inny gatunek. Schludne, eleganckie, dobrze wychowane damy i ich partnerzy lekko jaskiniowi. Nie tylko w sprawie strojów widać różnice, choć ta bywa dramatyczna. Byłam niedawno w pewnej poważnej naukowej instytucji na bardzo poważnej naukowej sesji. Wiele godzin siedzenia w nagrzanej sali. Panie, co do jednej ubrane odpowiednio. Panowie – różnie. Profesura w jasnych garniturach pod krawatem. Młodsi pracownicy naukowi, nawet ci referujący, w trampeczkach, rozchełstanych koszulach wyrzuconych na nieświeże dżinsy. Niemiły widok. A do tego jaka różnica w zachowaniu. Straszy pan obchodził dyskretnie całą salę, żeby nikomu nie przeszkodzić, żeby nie przejść przed prezydium. A za tym stołem prezydialnym młodzi – wcale nie tacy młodzi – naukowcy rozwaleni jak w kuchni u swojej babci, która nie nauczyła ich manier.
Kwiatek z wczorajszego przyjęcie na stojąco. Pan, a gdzie tam pan – chamisko – po zjedzeniu czegoś tam, postawił brudny talerz na stole, wprost przed jedzącymi tam paniami. I poszedł. Bez słowa. Po prostu odstawił talerze. A że komuś przed nosem? Co go to obchodzi. O mężczyznach przepychających się w kolejce do bufetu nie wspomnę, bo to zjawisko nagminne. Damy grzecznie stoją. On nawet ich nie rozgania, same się usuwają. Żadna nie spyta drania, czy jest inwalidą w ciąży, że należą mu się specjalne prawa. To przecież mężczyzna.
Ale to my ich wychowujemy i mamy sposoby, żeby przywołać do porządku. A wystarczy jeden taki troglodyta, żeby sprowadzić nasze eleganckie działkowe przyjęcie do poziomu podłogi. My się staramy, nam zależy. Nie pozwalajmy nikomu psuć naszej zabawy. Również tym paniom, które po kilku piwkach są skłonne podkasać spódnice, odrzucić dobre maniery twierdząc, że tu nie Wersal. A właśnie, że tak. Nasze własne eleganckie lato. Bawić się w ogródku, na działce, na wyciecze można nie dokuczając innym hałasem, nie drażniąc swoim wyglądem i ogólnie pamiętając, że nie jesteśmy dzikusami.
Lato to czas wielu imprez, wyjazdów, spotkań towarzyskich. Pamiętajmy o zasadach, które ułatwiają i umilają życie.
Urządzając choćby grilla zadbajmy o miejsce, gdzie można odłożyć resztki jedzenia, zużyte serwetki, jednorazowe sztućce, czy talerze. Jeśli wyznaczymy takie miejsce, nasze przyjęcie nie zmieni się po godzinie w śmietnisko. W ładnym otoczeniu ludzi zachowują się grzeczniej.
Na przyjęciach bufetowych, na wakacjach, gdzie tak podają jedzenie, należy nabrać na talerz to, na co mamy ochotę i odejść od bufetu. Osoby stojące tam cały czas, żeby być blisko korytka, utrudniają życie innym.
Siadając koło kogoś nieznajomego trzeba spytać – czy można, lub choćby zrobić jakąś przyjazną minę, zdobyć się na uśmiech. Traktowanie obcego współbiesiadnika, jak by go nie było, jest niegrzeczne. To samo, gdy odchodzimy od stołu. Trzeba coś miłego powiedzieć, podziękować za towarzystwo.
Wakacje, te w mieści i te dalekie będą miłe, jeśli my będziemy mili i pomyślimy, jak inni nas widzą.
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
Bea 13/07/2016, 20:31
A w reklamach ciagle o nadwadze Półek. A większość obleśnych spaślaków to faceci. Gdy mój facet by spaślakiem i powiedział cokolwiek na temat mojej tuszy/ akurat jestem szczupła/ to źle by z nim było. Nienawidzę tych oblechów ,pewnych siebie , epatujących swoimi brzuszyskami.
Irenka 13/07/2016, 16:47
Niektórzy z wiekiem robią się paskudni, tracąc wdzięk młodości stają się chamami, pewni, że żony ich zniosą wszystko, a one po prostu są bezradne i ignorowane
stara kobieta 10/07/2016, 10:25
Chłopy to nadludzie o specjalnych wzgledach. Drogie panie same ich rozpieszczacie i stawiacie na piedestał, byle tylko nie odszedł do innej, wiec się nie dziwcie potem...